Archiwum luty 2016


niedziela w sanatorium
Autor: wrzesniowa
21 lutego 2016, 22:04

Jestem drugi dzien w Ciechocinku w klinice ehhhh juz mi sie wydaje ze ze 2 kg przytyłam. Karmia tu tak, ze o diecie nie ma mowy. Mam zaplanowane zabiegi nastawione na relaks. Plan na jutro to wstać, zjesc pyszne sniadanko, isc na Viofor, gimnastyka, pozniej masazyk klasyczny- mam nadzieje, że u faceta, nastepnie masazyk hydro, obiadek, spacerek z mężem, jakis odpoczynek, kolacja i basen ehhhhhh cos wspaniałego poprostu. Relaksik pełną gębą. No i juz dawno tak nie było jak dzis, że kochałam sie z mezem 2 razy i to z checia i pasja. Cudownie jest!!!!! Chwilo trwaj.

jestem, zyje, mam sie dobrze
Autor: wrzesniowa
20 lutego 2016, 20:36

Jejku jak dawno nie pisałam, cały tydzien, albo wiecej....tak wiele się wydarzyło, teraz zamiast pisac codziennie robie jakies dziwne raporty tygodniowe ha ha no ale to swiadczy tylko o tym, że chyba ze mna lepiej.

Od poczatku:

W poniedzialek 15.02 pojechałam zestresowana z mężem do kliniki, zdecydowana wyciagnąć od doktorka zeznania, czy cos zemna mozna zrobić, czy konczymy leczenie i bierzemy sie za adopcje. Doktorek oczywiscie mnie zaskoczyl. Stwierdzil, ze jestem zdrowa i juz naprawiono co mozna bylo, wiec zostala ostatnia "sprawa"- alergie!!! Kiedys mi wspominal o tym, bo kiepsko toleruje gluten. Doszlismy wiec do tego momentu. Doktor mowi, ze nie moge NIEMIEC dziecka przy takiej kondycji i zdrowiu wiec musze miec zagrzybiony układ pokarmowy i alergie 3 stopnia. Szok. Za 2 miechy musze nazbierac okolo 1500zl i zbadac sie, zastosowac diete eliminacyjna i ma byc dobrze. Lekarz powiedzial, ze jesli to nie pomoze to znaczy ze moje schorzenie jest niemedyczne i powinnam wziasc sie za adopcje, ale dal mi nadzieje, ze to juz koniec. Jestem szczesliwa, bo po tych badaniach albo zajde w koncu, albo rusze do przodu z adopcja wiec tak czy siak jest git :-)

Tego samego dnia latalismy tez po miescie ogladajac autka, obejrzalam chyba z 4 czy 5 i bylam bardzo zawiedziona. Na codzien jezdze stara audi 80 b4 która kocham i ktora nigdy mnie nie zawiodla, zreszta to juz moja druga audi, wiec teraz rownierz bylam nastawiona na Audi A3 niestety mam malego zajoba i nienawidze rdzy, oraz aut ktore maja chujowy ocynk. Mam tez malo kasy z czego 3/4 jest pozyczona, no ale o 20 godzinie bylo mi juz wszystko jedno i maz zdecydowal za mnie i kupil mi golfa 4 high line. Niby ladny ale stwierdzilam ze pojezdze nim do pierwszych oznak pozerania przez rdze i chuj, maz sie zgodzil, ze go wtedy zabierze odemnie wiec tez jestem kontent ;-D no i mam tempomat ;-)

Tak ogolnie to pisze teraz z kliniki w Ciechocinku, dzis przyjechalismy na wypoczynek, jest fajnie. bardzo zmeczona, najedzona, poplywalam w basenie i teraz winko i spac.......będzie super 5 zabiegow dziennie same masaże praktycznie hi hi plus basenik i grota...potrzebowalam takiego wypoczynku, pozdrawiam.....

lubie zmiany
Autor: wrzesniowa
11 lutego 2016, 22:16

Oj tak ja po prostu kocham zmiany, a wlasciwie szybko sie nudze ha ha włoski sciete i to solidnie, podoba mi sie wiec jest oki. Miałam dzis fajny chociaz momentami ciezki dzien np w momencie kiedy moj organizm stwierdzil ze @ jako takiej nie bylo i pierdolnie mi dogrywke.......no ale ibuprom 2 nospy i dalam rade. Mam kuzwa mała spine bo powaznie zastanawiam sie jak ja wleze i jak bede wygladala w stroju kapielowym, fuck ze tez sie tak zapuscilam no.

Ehh pamietam jak 2 lata temu tez wyjezdzalismy do kliniki na wypoczynek i bylam taka pelna nadziejii ze wypoczniemy i moze dzidzius sie trafi ehhh a tu czas plynie nieublaganie.......w poniedzialek jedziemy do kliniki napro na chyba juz ostatnia wizyte, a pozniej czas umowic sie do osrodka adopcyjnego i napedzic troche maszyne, bo nie mlodnieje. Codziennie nie daje mi o tym zapomniec moj kochany organizm. Wstaje.....i juz mnie cos boli, do tego jestem pieprzona meteopatka i dosłownie czuje zmiany pogody z jakis 100km, czasami dzien przed wrrrrr masakra. Mam teraz 30 lat, przy dobrych wiatrach moze w wieku 35 uda mi sie zostac mama adopcyjna, a to chyba jeszcze nie jest tak zle. Czas na pozytywne myslenie ;-) lece lulu.

powrót zołzy
Autor: wrzesniowa
10 lutego 2016, 22:07

Mineła sroda, życie toczy się a własciwie zapierdziela w super tempie. Tak jak sie szybko pochorowałam, tak szybko wyzdrowiałam, to był 1 dniowy wirusek i mimo, ze ten jeden dzień był extra zgnojony to juz wszystko wróciło do normy. Dziś troche posciłam i ogólnie wyrzekłam sie słodyczy, przegryzek i innych kochanych przezemnie zapchaj-kiszek na cały okres postu. Ciężka to rzecz dla mnie ale o to chodzi. Zreszta pomijajac pozytywy religijne, skorzysta tez moja sylwetka. Ehh wyjezdzamy z mężem 21.02 do kliniki w Ciechocinku, będzie super jak ostatnim razem, ale az sie boje przymierzyć strój kąpielowy......kufa no nie oszukujmy się ale przytyłam troche, a i tak nie nalerze do chudzinek wrrrr

Jutro ide do fryzjera i mam totalne rozdwojenie pomysłów, bo włoski juz długie 2 lata chodowane i sa prawie za łopatki, z drógiej strony ciagle spiete, ciagle w kucyku i bardzo zniszczone.....mam totalna chęc opierdzielić sie na krótko, ale sama niewiem........jutro sie zobaczy hi hi

Znowu nawpieprzałam sie czosnku, takze witaminki, śmierdzący całus dla męża jak wroci zaraz z roboty i spac.

jejuuuu
Autor: wrzesniowa
08 lutego 2016, 22:12

Ehh niby sie lenie, a prowadze jakies zakręcone zycie. Juz drugi weekend spedziłam na wariackich papierach, zamiast odpoczywać po bardzo ciężkim tygodniu to ja w sobote szybko w kierat, sprzątanie domku, zakupy, jazda na mazury, przywiesc babcie. Powrót w niedziele, bach znowu za kółko, nabyłam migrene gigant...na wieczór czuje, że cos jest nie tak.....i było.....nie mogłam zasnąć, jeszcze po 2 w nocy kręciłam sie i juz beczałam z bezsilnosci, w końcu padłam, ale zaspałam dziś do roboty. Od samego rana juz wiedziałam, ze to bedzie zjebany dzien. Ból krzyza zwiastował powód bezsenności........i zaczynamy karuzele od nowa.....40 minut łez w pozycjii embrionalnej, dopóki leki nie zaczna działac, wracam do domku obolała, sztywna, zćpana lekami i co??? Biegunka!!!!! 2 tyg walki z choróbskami a tu okres bach i organizm sie poddaje. Jestem aktualnie po jakies 4 wizytach w wc i 2 tabletkach loperamidu, przestałam warczeć w okolicach jelit, wiec moze niebawem sie poloze. Kurde czy u mnie nie może byc "zwyczajnie"?? Nawet babci nie odwiedzialm w szpitalu, a pewnie boi sie przed jutrzejszym zabiegiem, ehhh dobranoc.

ała
Autor: wrzesniowa
03 lutego 2016, 21:39

Od poniedziałku jest jakos tak szybko.........2 dni stosowalam kuracje dla meza i siebie: czosnek, cytryna, witaminy, miód, sex i wódeczka, sama jestem zdrowa a i mąż wydobrzał. Reszta powoli tez sie podnosi. W pracy mam ciężko bo robimy w osłabionym składzie, a jutro totalna masakra bo pracuje tylko ze stazystką-MASAKRA. Plecy mnie nawalaja i to równo, kolanko tez....jak ja dam rade....

Dzis przyszło nasze nowe łózko i juz marze zeby isc do niego spac, jestem zmeczona sprzataniem, noszeniem, skrecaniem.......mam nadzieje, ze wygodnie......dobranoc

Bez tytułu
Autor: wrzesniowa
01 lutego 2016, 20:36

Wszyscy w koło chorzy, zastosowałam wiec terapie szokową. Wziełam cieplutka kapiel, zjadłam chlebek wysmarowany na grubo masłem i nakroiłam czosnku, mniam, popiłam herbatka z miety i czarnego bzu z miodem i cytryną, wezme zaraz rutinoscorvit, zagrzeje sie z mężem i musze byc zdrowa. Popiłam to wszystko 5 kieliszkami wódeczki- tez z miodem i cytryna, zeby nie było i nagle sie okazało, że niezle sie czuje i nawet mi juz nie tak smutno. dobranoc

odbijam sie, lub odbija mi
Autor: wrzesniowa
01 lutego 2016, 17:03

Po wczorajszej mega kłótni, zestresowana, zmeczona, podziebiona udałam sie do pracy. Bardzo długo nie mogłam zasnąć co niestety było widac po mojej facjacie. W robocie hardkorowo bo jedna kumpela poszla na zwolnienie mimo, ze kazalam jej sie podleczyc na wolnym juz ze 2 tyg wstecz. Ale po co mnie słuchac, wiec teraz zamiast urlopu leki i 5 dni zwolnienia wrrrrr a druga kumpelka jeszcze dzien wolnego bedzie miala na pogrzeb wiec w srode lub czwartek napierdalam sama ze stazystka ;-/. Zjebalam dziewuche mimo, ze chora ale naprawde brak mi juz cierpliwosci do głupich ludzi. Wróciłam do domku i słuchajcie ja chyba jestem wiedzmą niewiem, zołzą na pewno ha ha bo cała moja okrutna rodzinka ma grypę żołądkową!!! i to od kogo??? Od wnusia ha ha mateńko jaka ja jestem zła!!! Ubawiłam sie a oni sraja i zygaja dalej jak widzą. Wiem, że Bóg nie każe, ale dobrze mi tak o tym mysleć, że to kara Boska za sprawianie mi bólu. Ot karma...