Archiwum październik 2015, strona 1


zdycham....
Autor: wrzesniowa
Tagi: bol   kroplowka   wc  
13 października 2015, 22:37

Dzis tylko 2-3  zdania. Wstałam o 3 rano......zwymiotowałam, dostałam biegunki....czyli jednak wirus nie odpuscil.....siedzialam na kibelku i zygalam do wiadra od mopa....i tak do 14.......odwodnilam sie, nie moglam ustac....4 kroplowki, proba zjedzenia kisielku i elektrolity....juz moge wstac....boli mnie wszystko, miesnie, skora, wydaje sie ze umre....ale nic z tego...trzese sie jak galareta a prawa reka boli od wenflonu...masakra.......łózko woła.....

a mogło byc gorzej
Autor: wrzesniowa
Tagi: dentysta   ulga   mundurek  
12 października 2015, 20:07

No i okazało się, że nie taki poniedziałek straszny. Cała w nerwach i zmarznieta, bo w domu jak w lodówce wstałam o 6 rano. Umyłam sie w zimnej wodzie brrrr - nikomu nie wpadło do głowy żeby wieczorem rozpalic w piecu ha ha. W pracy zaczełam od słów do koleżanki cyt''spierdalaj do domu''- poszła. Zasmarkana, załzawione oczy, prychata ehhhh jeszcze mnie-nas zarazi, wiec mówie won....mocno się nie opierała, więc do konca tyg jestesmy w osłabionym składzie. Dzien przeleciał błyskawicznie, ledwo zabrałam sie do podpisywania kart, a tu 14;25 jejuuuuuu

Wracam do domku w stresie bo od razu do dentysty po myciu zabków i co?? Dostałam sie po 15 minutach zabka nadbudowała-pokleiła i MAM!!!!!! Jejku radochy po pachy, do tegpo przyszły mi moje mundurki z internetu rózowy i zielony cacuszka, jutro w robocie odwale pokaz mody a co ;-] Lece dla męża zrobic kolacje i kanapeczki, znowu nocka i znowu śpi do 21 ehhhh juz nie pamietam kiedy był jakis sex........

kur**
Autor: wrzesniowa
Tagi: dzieci   weekend   urodziny   zab  
11 października 2015, 22:04

Dzis dzień szalony, dzien latany. Wstałam wczesnie rano czyt. 9, bo obudził mnie bulgocząco- świszczacy dzwiek dochodzący z kaloryferów, dzwiek dobrze mi znany, wystepujący notorycznie w niedziele - dezynfekcja pompy cwu. KURWA. Wstałam zarzuciłam na pizame sweterek i poleciałam do piwnicy, wyłaczyłam co trzeba....wracam, ale juz zmarzłam spac sie odechciało....no cóz....śniadanko, prysznic, włosy, ubranko itp no i mama wyskoczyła z pomysłem coby w końcu soczek zrobic, bo owoce sie marnuja. Zgoda, napieprzałam z tarciem jabłek i zapychającą się sokowirówką ze 2 h......no ale na 14 umówieni bylismy z mężem na urodzinki mojej chrzesnicy więc prezent w łapke i lecimy. Na miejscu pyszne jedzonko, ciacho ehhh i nic po za tym z miłych rzeczy. Wystający juz brzuszek mojej siostry ciotecznej.....pełno biegających dzieciaczków w tym jedno ledwo krączące, cudenka....mamo to, mamo tamto, mamo jeść, mamo nosek typowo mamusine rozmowy , a ja siedze jak pizda i słucham, bo przeciez nie wypowiem sie w żadnej ze spraw........chciałam uciekac, dosłownie mierzyłam czas do wyjścia......zazdrośc mieszała mi sie z wkurzeniem, bo czemu oni wszyscy nie widza jak mi ciężko........urwałam sie po 16 usprawiedliwiając sie i to prawdziwie, że jade z mamą na rózaniec i do kościoła........tak tez zrobiłam, w kościele wytchnienie, cisza, spokój, zaduma i szklane oczy ehhh........za duzo mysle. Zajechałam do sklepu i sru do domku. W domku kolacja, po kolacjii orzeszki............i jak mi nie pierdolnie zab.....złamany....praktycznie na pół i to górna 5 na która 2 miechy temu wydałam prawie 400zł na kanałówke........beczec mi się zachciało, bo co ja niby teraz mam zrobic. Nie stac mnie kurwa na leczenie. Implanty majatek, koronki, mostki i inne chuje-muje........masakra, a do końca miesiaca zostało 150 na koncie..........JA PIERDOLE....za dobrze było, za spokojnie........siedze wsciekła na necie, niewiem co i jak, jutro do dentysty i bede beczec, niema chuja zajebisty weekend....

ehh ta sobota
Autor: wrzesniowa
10 października 2015, 21:42

Przelatuje sobotka przez palce, wstałam, pojechałam na pogrzeb, wróciłam, zjadłam obiad, poogarniałam ogród i zmarzniete kwiatki no i zabrałam sie za szycie ehhhhhh.....miały byc misie, ale wydawało się to prostsze........wyszedł mi najbrzydszy i najsmutniejszy misiek świata.....jestem dzis emocjonalnie zmęczona, nic nie czuje, nic nie mysle......wegetuje nad maszyna do szycia....skoro misiek nie wyszedł to chociaz naszyje poduszeczek na poszewki ozdobne a co!

nostalgicznie
Autor: wrzesniowa
Tagi: misie   tymianek   smuteczek  
10 października 2015, 16:15

Siedze sobie na podłodze, nad starym swetrem, pachnaca tymiankiem i troszke smutna. Byłam na pogrzebie mamy A......było dziwnie, szybko, chaotycznie....może i lepiej. A. smutny, troche nieprzytomny....żal było patrzeć......wróciłam do domku i stwierdziłam,że uszyje misia, tak tak misia......dla siostrzenic czy innego dzieciaka, tak wymysliłam.....siedze wiec teraz na podłodze, wdycham zapach tymianku który jest głównym składnikiem perfum zrobionych przezemnie, perfum które smierdza apteka jak to mawiaja koleżanki z pracy.....siedze i kombinuje jak uszyc tego jebanego misia ;-/

piatek ciężki jak sobota
Autor: wrzesniowa
Tagi: film   pogrzeb   ponuro  
09 października 2015, 23:28

Trzeba miec jednak zrytą banie , albo dojebane pedantyzmu, zeby zamiast leżeć i nabierac sił- zapieprzac cały dzien przy sprzataniu jak JA. Żebym jeszcze hektary miała, ale zaledwie 50 metrów własnych heh a od rana wynajdywałam pierdoły, szafeczki, stare butelki do wywalenia itp itd. efekt taki, że bola mnie plecy i jestem zmęczona no i glowa boli.....przesunełam sobotnie sprzatanie na dzis, bo wybieram sie jutro na pogrzeb mamy A........ jestem mu to winna. Mysle o tym juz 3 dzien i przeszywaja mnie te mysli zgrozą.......że byc może jestem w tym wieku gdzie traci sie rodziców. Moi rodzice cud ze żyja....dostali od Boga w gratisie juz 21 lat zycia i mam nadzieje, że dostaną jeszcze conajmniej drugie tyle.....tata ma 20-go operacje i strasznie sie boimy.........nie jestem gotowa by ich stracic, zreszta niema takiego wieku gdzie czlowiek jest gotowy.....tym bardziej przeraza mnie fakt jutrzejszego uczestnictwa w tym pochówku.....najbardziej zal mi A.....bo jego mamie juz jest dobrze w nowym życiu.

Wogóle zaczyna być ponuro, pogoda zimna, dziś było -7 w nocy, szybko robi sie ciemno, męcząco i depresyjnie....musze znowu zacząć brac wit. D. Przez cały dzien tylko 2 razy wychyliłam sie na zewnatrz. Raz pojechałam do rossmana po farbe, drugi raz zerwałam winogrona bo i tak przemarzły....leniwa dupa.......nadrabiam za to przez ostatnie 3 dni filmoteke, dzis obejrzałam ''The Road Withim'' oraz ''Więzien labiryntu''...ten drugi tylko dlatego, że mąż sie upoarł na 2 czesc w kinie......

Pójde sie połozyc, jutro nerwowy dzien.....smutny, pełen łez i rozmyslania......

brutalne zycie
Autor: wrzesniowa
Tagi: choroba   śmierć   grzyby  
08 października 2015, 15:18

Jako, że wziełam 2 dni wolnego na podreperowanie zdrowia obudziłam się dzis po 10 wyspana jak żadko kiedy, zadowolona choć obolała jakaś. Przeciagnełam się i chwyciłam za tel.........a tam sms od A. przyjaciela który juz 2 dni sie nie odzywał. Napisał, że przeprasza bo sie nie odzywał ale umarła jego mama.........szok. Młoda kobieta, która prowadziła krótką i niesprawiedliwą walke z rakiem.....tak bardzo mi go szkoda ;-( często rozmawialismy o niej, potrafil mnie pocieszac w strachu o tate, a sam męczyl sie i bal o swoja mame....nawet teraz znalazl chwile zeby dac znac......Zawsze tak bardzo współczuje nie zmarłym, ale tym którzy zostaja tu na ziemi. Sama sobie tego nie moge wyobrazić......mam nadzieje, że moi bliscy będą żyli jeszcze bardzo, bardzo długo.......

Co do przyjaźni to zastanawiałam sie wielokrotnie czy jest cos takiego jak przyjaźn damsko-meska i doszłam do wniosku, że jest ale musi byc oparta na szczerości i znacznie rózni sie od przyjazni miedzy kobietami. Z A. znamy sie od medyka czyli od 15 lat jakos....w szkole mu sie podobałam, ale byłam juz z mężem- wtedy z narzeczonym....lubilismy sie, podobalismy sie sobie i koniec. Zawsze dobrze nam sie gadalo i tak zostalo tez po szkole. Kiedys przeprowadzilismy taka rozmowe w której jasno sobie powiedzielismy ze sie strasznie lubimy, doradzamy sobie, pomagamy w zdrowiu masazami itp ale na tym koniec. Moge sie u niego wyplakac, napic kawy czy piwa ale on wie, ze jedynym mezczyzna w moim zyciu byl i bedzie mąż...czasami robimy sobie z tego zarty ha ha ale mimo ze jest atrakcyjnym mezczyzna to nie pociaga mnie w tym sesie. Dlatego teraz tak mocno mi zal, ze cierpi........
Jak tylko opuscilam sypialnie mama zlapala mnie i wyciagnela na grzyby, niewiele tego było, trzeba sie nachodzic ale znalezlismy troszke........polazilam po lesie, dorobilam sie zawrotow glowy i wrocilam zmeczona ale zadowolona, teraz czas na obiad..............

bakterie
Autor: wrzesniowa
Tagi: nerwy   zimno   głód   bakterie  
07 października 2015, 17:15

Zimno mi, jestem głodna, pierszy posiłek zjadłam dzis po pracy w domku. Źle się czuje, w robocie bylo mi niedobrze i słabo.....ciężko. Czkam cały dzien i podbija mnie na wymioty....jakaś masakra i to wszystko dzien po tym jak dowiedziałam sie, że mamy powazne zakazenie na oddziale. Ja pierdole blady strach. Gorączki brak, tylko problemy żołądkowo-jelitowe.....wrrrrr z moim szczęściem. Teraz trzeba uważać na siebie i jeszcze na bliskich.............mam 2 dni wolnego, na odespanie, wyzdrowienie i wybicie sobie z głowy zakazenie!!

późno juz...
Autor: wrzesniowa
Tagi: sama   alien  
06 października 2015, 22:23

Powinnam iść spac, tak mialam zrobic, ale mąż spi juz od 2 h a ja mam totalne poczucie osamotnienia. Czuje sie opuszczona juz od kilku dni, moze tygodni, dlaczego??? W domu jest zemna cały czas mąż i moi rodzice, czasem bratanek......w pracy 2 kolezanki, jedna bardzo bliska. Dlaczego tak jest , że obawiam sie nazwać kogoś przyjacielem....zastanawiam się, czy nim jest......gdybym potrzebowała pomocy, takiej prawdziwej, czy ktos by pomogl???? Jest A. który zawsze mi pomaga ze zdrowiem, z rozmowa, ale widujemy sie zadko, albo poprostu za mało,lubie go.... pozatym obawiam się tego co mówia inni, czy przyjaźn damsko-meska istnieje? Jest E. kolezanka z pracy z która dojezdzam, gadam dosłownie o wszystkim, przed która sie otwieram, która rozumie i ma tak samo twardy charakterek jak ja, ale ma własne zycie z 2 dzieciaczków i mężem i po pracy już sie nie widujemy na ''babskie'' wieczory. Jest mąż, ale z mężem ciężko sie przyjaznic..........przyjaciel na pytanie: '' i co ja teraz zrobie??'' poszukal by wyjscia, przytulił, pocieszył....mąż powie tylko '' i po co znowu płaczesz, lub i o co ci chodzi??''

Otaczam sie ludzmi: pacjenci, personel w pracy, nieliczni, bo zajeci rodzinami i dziecmi ale znajomi sa, a jednak jestem alienem, wyobcowana, smutna, sama. Kocham te swoją cisze ale ona mnie dobija. Odpoczywam w samotności, ale jednoczescie wołam ''zauważcie mnie''!! Kto to zrozumie? Kto mnie zrozumie?? Sama tego nie ogarniam.

zaraza
Autor: wrzesniowa
06 października 2015, 21:37

....że poniedziałek chujowo się zaczął to ja rozumiem, ale podobno jaki poniedziałek, taki cały tydzien i tu juz chyba los przegina pałke. Niewspana, wciąż lekko chora, z bolącymi jelitkami samotnie dotarłam do pracy.........tyranie......tyranie.....nawet nie było czasu zjeść. Dwiedziałam sie ok 13, ze jeden z naszych pacjentow ma bardzo grozna bakterie, a wlasciwie to kilka...przeniesiono go na izolatke, wszedzie zielone fartuchy, maseczki, dezynfekcja...ja jebie, a ja codziennie u niego spedzalam ok 20 minut szok!!!! Jak na zawołanie wszystkie moje dolegliwosci podpiełam pod to i poleciałam na rozmowe do dyrektorki...... czy mnie uspokoila??? Raczej nie! Kurwa jaka ja mam robote ......dzis nadal nikt nie zadzwonil, kumpelki w aucie nie bylo wiec nie bylo do kogo geby otworzyc, a w pracy to juz nie to samo. Nawet facet z Play nie zadzwonil. Moja samotnosc narasta.........