powrót zołzy
10 lutego 2016, 22:07
Mineła sroda, życie toczy się a własciwie zapierdziela w super tempie. Tak jak sie szybko pochorowałam, tak szybko wyzdrowiałam, to był 1 dniowy wirusek i mimo, ze ten jeden dzień był extra zgnojony to juz wszystko wróciło do normy. Dziś troche posciłam i ogólnie wyrzekłam sie słodyczy, przegryzek i innych kochanych przezemnie zapchaj-kiszek na cały okres postu. Ciężka to rzecz dla mnie ale o to chodzi. Zreszta pomijajac pozytywy religijne, skorzysta tez moja sylwetka. Ehh wyjezdzamy z mężem 21.02 do kliniki w Ciechocinku, będzie super jak ostatnim razem, ale az sie boje przymierzyć strój kąpielowy......kufa no nie oszukujmy się ale przytyłam troche, a i tak nie nalerze do chudzinek wrrrr
Jutro ide do fryzjera i mam totalne rozdwojenie pomysłów, bo włoski juz długie 2 lata chodowane i sa prawie za łopatki, z drógiej strony ciagle spiete, ciagle w kucyku i bardzo zniszczone.....mam totalna chęc opierdzielić sie na krótko, ale sama niewiem........jutro sie zobaczy hi hi
Znowu nawpieprzałam sie czosnku, takze witaminki, śmierdzący całus dla męża jak wroci zaraz z roboty i spac.
Dodaj komentarz