Najnowsze wpisy, strona 3


czasu brak
Autor: wrzesniowa
22 grudnia 2015, 21:25

Za krótka doba...jestem zmeczona i bola mnie plecy, głowa....codziennie jakas wielka bieganina.....w wekend nie odpoczelam, teraz od poczatku tygodnia gonitwa...codziennie po pracy zakupy, dzis kosciol i spowiedz, znowu zakupy, pakowanie prezentow, robienie kanapek dla meza do pracy, ledwo wzielam prysznic a tu pyk i 21;30 a ja marze tylko o łózeczku......... jutro ciezki dzien i dlugi w pracy i znowu tyranie, wyjazd do lekarza, wizyta domowa i marzenie aby trafic na masaz do A. bo plecki płaczą........ a ja czuje sie jakbym miala byc chora........help jak tu przezyc swieta??

W wigilie bedzie istne szalenstwo, juz na 14 wigilia 50km od domu z tesciami i szwagierka, potem biegiem powrot do domu, jakos pomoc mamie i kolejna wigilia...........ratunku!!!!

Jedyny pozytywny aspekt na dziś, to to, że jest mi duuuużo lżej po spowiedzi ehhh

mlyn
Autor: wrzesniowa
20 grudnia 2015, 09:47

Niedzielny poranek....formalnie miałam byc dzis rzeska i wyspana.....no cóz.....w piatek miałam dzien wolny, wiec od razu z mężem pojechalismy na mazurki- po babcie i do szwagra. W sobotę rano juz na dzikich papierach zbieralsmy sie, pakowalismy, po babcie, na cmentarz do dziadka i w droge.......wróciłam do domku i dawaj w kierat od nowa. Rozpakowac babcie, zrobic jeść, sprzatac chałupe, rozłozyc choinke itp a to wszystko sama bo mąż do pracy o 13 wyjechał.....jeju jak ja sie umordowałam. O 22 wlazłam do wanny na kilka minut i prawie w niej zasnełam......dobrze ze tabletki dzialaly tak dlugo.....moglam wiecej zrobic.......i tak nie skonczylam zmywac podlogi jejciu. Ida swieta...radosny czas, dla mnie czas tych samych życzeń.......

Plan na dzis:

-koscioł,

-zakupy,

-odzwiedziny u A.-dawno sie nie widzielismy

-odrobina odpoczynku???

czarna dziura
Autor: wrzesniowa
17 grudnia 2015, 22:52

Dziś mamy TEN dzien, dzien którego mogło by nie być.......ale pomijając dość łaskawą dawkę bólu, ogarnełam sie dzis jednym ketonalem, więc łatwiej mi znieść cierpienia psychiczne....Pozarłam tabletke w trakcie pracy, nie miałam dzis czasu na lezenie na kozetce i czekanie na działanie leku, ciężki dzien......jedyne co dzis miałam w głowie w momencie kiedy ból przyszedł to 3 słowa "wiara, nadzieja, miłość" dlaczego?? nie wiem. Może zachodzi we mnie zmiana, jakaś akceptacja......ból psychiczny nadal we mnie jest, ale już mna nie rządzi....ból fizyczny niestety robi ze mnie ofiarę....nie zalezy mi wtedy na nikim i niczym.......zobojetnia mnie.........ale to w sumie jeden ze spokojniejszych okresów.......

Po powrocie zajelismy sie z mężem i mama robieniem pierogów, później pierniczków, fajnie szło, tata zdjoł plafony więc troche posprzatałam........miło nawet.....jutro jade na mazurki i przywiozę babcie.......świeta już tuz tuż....

w permamentnej złosci
Autor: wrzesniowa
15 grudnia 2015, 22:10

Ostatnio ciągle towarzyszą mi nerwy. W sobote sie wnerwiałam, bo mnie obudzili i ciagle cos odemnie chcieli, w niedziele pojechałap z rodzicami po częśc prezentów i tez już sie wkurzyłam i mialam dosc. Mialam robic za kierowce i doradce, a co do czego musiałam wymyslec, znalesc, nosic i czekac.......ludzie! Wczoraj przyjechalam do pracy sama bo kumpelka z auta wziela wolne, ledwo wlazlam do pracy a stazystka juz mowi ze moja 2 kolezanka z pracy chora, pogadalysmy z 3 minuty po czym stwierdzila, ze sie zwalnia. Nerw mnie tracił bo zostałam sama ze stazystką u boku i 46 pacjentami- ja pierdziu!!!! Myslałam, ze zdechne, nie było czasu na siku, ani na jedzenie.....po całym dniu swierzy mundurek poszedł do prania, a stazystka dowiedziała sie co to bol kregosłupa i bolace nogi...........dzis mysle juz bedzie ok bo robimy we 3. Jakiez bylo moje zdziwienie gdy uslyszalam, ze skonczyly mi sie badania okresowe i musze jechac z kierowca do miasta, zalatwiac gore spraw plus moje skierowanie na o ironio banalne: morfologie, aspat, alat- shit!!!! Za to to wolala bym sama zaplacic a sie caly dzien nie wkurwiac i nie biegac, do tego pacjentka z pobita reka , ja jebie.........Łaziłam dzis z szałem mordu w oczach......po powrocie do pracy chciało mi sie juz tylko płakac, na szczescie na wizycie domowej u mojej pacjentki znowu zostałam wyprowadzona z równowagi i moje wkurwienie trwa nadal.

A tak wogóle jakby tego mało było wrosla mi wielka pizda w kaciku ust, jakas mutacja zajada z opryszczka dzieki której wyglądam szkaradnie i nie moge dobrze dzioba rozdziawic ahhhhh jak cudownie :-/

wrrr
Autor: wrzesniowa
12 grudnia 2015, 11:11

Dzis to ja poprostu jestem zła, a właściwie wkurwiona. Codziennie latam , pracuje, robie cos po pracy itp. Ciagle zajeta. Ostatnio 4 dni był u nas bratanek, super fajny dzieciak, ale bez przesady. To moj dom i tez chce miec troche spokoju. Dziadkowie sraja po gaciach od rana dzwonili do brata pytac jak noc minela, co u dzieci i ogolenie ojejujeju. A ja ledwo wstałam zalałam kawe i zjadłam płatki i juz słysze: ''choc na zakupy'' tata wola, ja mowie ze niechce bo strace z nim cały dzien- no to matka sie wlancza ze ona tez niechce a musi i ze kiedy posprzata i czemu ona. Jak ja sie nie wkurwie no! Duze dzieci tez sa zazdrosne i prawda jest powiedzenie'' ze najfajniejszy ten co daleko''. Miałam ochote krzyknac zeby sie kurwa do braciszka wyprowadzili. Ledwo wstałam a dra sie na mnie jakby niewiem armagedon nadszedl. Rzucilam kilka k*** i poszłam na góre, rodzice foch i pojechali. Wchodzi mąż z garazu- rzuca zdawkowe i co tam? po czym ja w polowie zdania a on.... wychodzi....no wkurwilam sie znowu'' wyzwalam go od swin'' i oto siedze sama w domu zła jak osa, najchetniej wyjechala bym , zeby sie za mna pozadnie pomartwili, ale podejrzewam ze i tak plonne moje nadzieje. Biore sie za szmate i sprzatam.......

zmęczona...
Autor: wrzesniowa
Tagi: wyjazd   zakupy   badania   urodzinki  
06 grudnia 2015, 21:09

Dopiero wróciłam do domku, ostatnio jakoś czasu zabrakło, zeby wpaść na chwilke. Czwartek i piatek przesiedziałam w domku na wolnym, jakies zakupy, sprzatanie itp, sama byłam w piatek bo mąż już wyjechał do siostry jakis telewizor zawiesic, swiatło naprawic itp. Ja miałam w sobote na pierwsze urodzinki jej synka dojechać z jego drugą siostrą ........masakra...moje wizje jakies 8 bachów wydzierających sie w niebogłosy, rozkochane matki i bierni ojcowie, do tego hektolitry alkoholu.......bu.......okazało sie jednak, że wyjdzie innaczej ponieważ mój chrzesniak na mazurach równierz miał urodzinki tylko 3 i rodzice byli dość obrazeni, że nie przyjedziemy, okazało sie ze gosci tam malutko i humory kiepskie. Postanowiłam zmienic plany.  Obiecałam, że przyjade do chrzesniaka. W sobotę rano wstałam, pojechałam na badania krwi takie tam pierdoły zaległe, pozniej do sklepu po prezent dla chrzesniaka, przy okazjii kupilam sobie superasne botki wiec micha sie smiala, zabralam mame na sniadanie do bistro w tesco- bo bylam na czczo wiec najadłysmy sie jak dwa prosiaki. Przed 12 wyjechałam z tata, zostawilam go po drodze u babuni i przed 14 bylam juz za stolem na urodzinkach. Dobrze, ze wpadłam bo bylam tylko ja, rodzice i dziadkowie a tam gdzie maz bylo ok 30 osob. Mały ucieszyl sie z prezentu- wywrotka, koparka, spycharka i kask CAT-a, ale najbardziej ucieszyl sie ze ciocia jest, ciagle wlazil na kolanka i zaczepial, przytulal sie i łobuzował. Fajny chlopaczek. Zdoilam sie winskiem ze szwagierka i w sumie dzis o 9 juz wyjezdzalam. U babuni obiad zrobilam, na zakupy zawiozlam, odwiedzilam dziadziusia na cmentarzu i do domku. Teraz czekam bo maz sciaga film i razem spokojnie spedzimy wieczorek, a jutro praca praca.........dobrze, ze tatuaz szybko sie goi i biceps wraca do formy ;-D

jestem
Autor: wrzesniowa
03 grudnia 2015, 21:14

....od urodzin nie chciało mi sie pisać, wogóle niewiele mi sie chce więc o czym tu mowa.......poniedziałek w pracy nadal urodzinkowałam, we wtorek praca i nic poza tym, nuda w domku, środa czyli wczoraj poszłam w koncu i zrobiłam sobie nową dziarę- wyszła super, do tego miele towarzystwo i fajna dziewczyna mnie tatuowala, jestem zadowolona. Dzis wziełam wolne , wyspałam się, byłam u kolegi, u siostry ciotecznej w odwiedziny i nic poza tym........nuuuuudyy.Jutro lepiej nie bedzie raczej hehehhee

i po ptokach
Autor: wrzesniowa
29 listopada 2015, 22:13

Stało sie!!! Mam 30 lat!!! Masakra jakas, wcale sie nie czuje.....najwyzej na 22 jejku kiedy ten czas tak poleciał??? Miałam cały dzien rozpieprzony. Mąż mnie obudził o 9 rano i gdyby nie to, że miał dla mnie sniadanko do łóżka to pewnie bym go zamordowała. Wogóle mnie rozbawił bo zrobił mi kawe, sałatke i.....frytki z Maka ha ha ha ale w sumie pycha. Fajnie. Życzenia od rodziców, na fb od znajomych i pseudoznajomych, kilka tel z zyczeniami od szwagierek, tesciowej, koleznaki itp cacy pozniej do kosciola, była piekna homilia w swieto rodziny, o małżenstwie, miłosci itp dużo sie dowiedziałam. Wróciłam i do roboty bo obiad, babeczki, ciasto itp okazało sie ze goscie zwalaja mi sie na 15 a nie na 18 ha ha. dziecie szalały, wszystko prawie zjedzone, ja umieram i zdazylam juz poodkurzac i pozmywac.....hmmm czy tak wyglądaja urodziny??? chyba tak.

było miło, ale sie skończyło
Autor: wrzesniowa
26 listopada 2015, 23:13

.....och jeden dzień względnego szczęścia no i wracamy do szarej rzeczywistości..........w pracy spokojnie, ale dośc wyczerpująco, niby dobre cisnienie ale jakos tak stawy bolą....moze będzie śnieg??? Jestem straszna meteopatka i niestety robie za wskaźnik zmian cisnien, pogody, opadów wrrr. ...wróciłam zmeczona i spiaca i nawet połozyłam sie na momencik, zasnełam chyba w 15 sekund niestety zaraz zostałam okrutnie obudzona, bo dzis urodziny mojego bratanka. 2-gie...... i jego cudowni rodzice zorganizowali mu te urodzinki w sali zabaw..........Boze, co ja sie umeczyłam. Sama, jedna, jedyna NIE-MATKa, jedyna bezcietna, dwie godziny nianczylam 5 miesiecznego bobasa drugiego bratanka, a wkoło dzieciaków znajomych młodszych i starszych, pieluchy, zabki, gadki..........wyc mi sie chciało, poprostu ledwo dałam rade. Czułam sie odosobniona, sama, bo mąż znalazł jakieś ''meskie'' tematy z chłopakami, a ja???? Szarpałam w myslach własne gardło, płakałam i biłam sie z myslami. Siedziałam z dzieckiem na kolanach i przyklejonym usmiechem w który kazdy wierzy. Do tego brat przy wszystkich pierdolnoł jakis żart w stylu ha ha jestes do dupy bo nie masz dzieci!! Mam doś!!!! Po wyjsciu z sali zabaw stwierdziłam, że za wszelka cene poprawie sobie humor i kupie sobie w koncu buty na zime, no przyszła wypłata wiec moge, ale obleciałam 6 sklepów i nic nie kupiłam, to chyba przez zjebany humor........w domu zrobiłam kolacje, wykapałam sie i slicznie pachne, wypilam lapke wina, maz piwko sztuk 2 i mial chec na figle, niestety zanim wyszłam z łazienki, mąż stwierdził  ze zmeczony i moze jutro. A ja zostałam sama, nieśpiąca z wojną w głowie, łzami w oczach i złością, że nie potrafie oderwac myśli od dzieci...........przeciez mozna sie w zyciu spełniac innaczej, to czemu ja nie umiem??

swietowanie
Autor: wrzesniowa
25 listopada 2015, 20:57

Dzis dzień świateczny, chyba pierwszy raz dzień w którym mi miło i wesoło, zawsze mnie przytłaczaja te wszystkie OKAZJE, bo składaja mi wszyscy jedne zyczenia, wcześniej mnie to wkurzało, teraz innych nie chce.....tylko zdrowie, dzieciaczek, spełnienia marzen........robie sie stara. Wczoraj juz na wieczór dostałam piekne kwiaty, dzis czekoladki z urocza karteczka, moc życzen w pracy i obalone winko na wieczór, było naprawde miło.

Jutro 2gie urodzinki mojego bratanka i tu juz tak miło nie bedzie, bede jedyną kobieta bez dzieci, spotka sie na sali zabaw mnóstwo ludzi, rodzina, znajomi i kupa dzieci........a w srodku tej idylli i zachwytów JA i mąż, będzie cudownie - kurwa!!