Najnowsze wpisy, strona 5


padam
Autor: wrzesniowa
02 listopada 2015, 22:11

Niewiem co działo sie z księżycem poprzedniej nocy, ale nie mogłam zasnąć, chciałam, próbowałam, stosowałam wszelkie metody i nic....jasno już na dworzu a ja dalej mrygałam oczami ehhhh padnięta wstałam po 2-3 godzinach moze....niewiem. Przepracowałam ładnie cały dzien, wróciłam i udałam sie z mężem na cmetarz.........w domu 2 gi dzien bratanek ehhh ;-( smutek objawia mi sie wilczymi napadami głodu, ciagle chce mi sie cos słodkiego wrrrr zaraz znowu przywale i bedzie jeszcze gorzej......zrobiłam dzis szalik o choc jest mocno niedoskonały to jestem zadowolona. Lece spac....

listopad
Autor: wrzesniowa
Tagi: zamieszanie   rodzina   podroz   cmentarz  
01 listopada 2015, 22:24

Mija 1 listopada, świeta wszystkich swietych, urodziny mamy....kilka poprzednich dni zwiazanych było z tymi świetami. Zaraz po wypłacie w środę byłam z mama w galerii w celu zakupienia prezentu urodzinowego w postaci ciuchów,  stwierdziłam, że wolała by juz w czymś nowym jechać do rodzinki, nałaziłam sie jak opętana bo mama niezdecydowana, a i po pracy byłam umordowana, nastepnego dnia w czwartek znowu praca, a po pracy zakupy w postaci kwiatów do przygotowania wiazanek itp W piątek miałam skoczyc do A. na kawke i ploty, ale cos mu wyskoczyło. Okazało sie jednak, ze rodzinka jadąca do babci na mazurki zajedzie do nas na kawke, a ja jakos nie miałam ochoty na gosci, połozyłam się spac bo głowa mnie strasznie bolała jednak po 10 minutach dał znac A. ze jednak jest i zaprasza. Wybrałam sie wiec na ploteczki, piwko bezalkoholowe i wróciłam do domku z jeszcze wiekszym bólem głowy a tu co? goście nadal u nas. Usmiech przykleiłam na stałe do twarzy i jakoś dałam rade. Jeszcze wieczorem przygotowałam wiazanki. W sobote pierdolnik, kapiel, ciuchy, przygotowania, pakowanie auta i za kółko na mazury!!! Okazało sie, że rodzinka obawia sie mojego stylu jazdy i twierdza, że prowadze jak wariatka........niewiem czemu, lubie jezdzic szybko ale robie to bardzo rozwaznie.......u babuni szał 14 osób na kilkunastu metrach zamieszanie, witanie, gadanie itp ogólnie kilka naprawde miło spedzonych godzin na rozmowie, jedzeniu i i piciu wójkowych naleweczek ;-] pozostawiłam prowadzenie dla taty i chyba ostatni raz........troche sie boje z nim jezdzic, jakos najlepiej czuje sie sama za kulkiem lub z mężem. Wizyta bardzo miła pomijajac ciężkie pytania o brak dziecka, czy ogólny zachwyt nad bratankami i innymi wnusiami ehhhhh Tata żle sie czuł wiec troche sie balam........powrót pozno kolo 22 i od razu spanie. Dzis obudziłam sie jakas zdezelowana, szybko mycie ubieranie, sniadanie i wio na kurpie. Tam tradycyjnie cmetarz, odwiedziny rodzinki i do domku. Po poludniu wpadła znowu rodzinka wracajaca z mazur, zjedli z nami obiad i w koncu odrobina wytchnienia. Olalam juz wizyte brata z dziecmi bo ile sie mozna katowac i wskoczylam do wanny na dobre 2 h. Teraz obejrzalam życie Pi, popłakałam i lece spac, bo jestem bardzo zmęczona po wekendzie, a jutro znowu do pracy. Dobranoc

nic
Autor: wrzesniowa
28 października 2015, 19:46

Troche sie uspokoilam, wyciszylam, juz jest ok....zaczynam nowy sezon ehhhh przygotowania do 1 listopada, urodziny mamy, wyjazd na mazurki.......zakupy ehhh wczoraj w reserved kupilam sobie bajeczne jensy z powydzieranymi dziurami ehhhh ;-] mama w szoku jak mozna płacic za podartą odziez ;-] pracuje, czytam, organizuje sie powoli....zapelniam pustke praca, pomyslami, dzialaniem i tak przez nastepne 2 tyg.

do dupy tak ogólnie
Autor: wrzesniowa
25 października 2015, 10:22

Bezbrzezny smutek.................., to coś co odczówam na każdym kroku......jest niedziela.....pije na górze samotnie kawe, jjem naleśniki.....mąż w pracy...ciagle zabiegany....nie pamietam kiedy juz na dłużej zatrzymalismy sie i powazniej pogadalismy.....na dole rodzice biegaja za swoim wnuczkiem, moim bratankiem wychwalajac kazde słowo, kazdy krok....chłopczyk idealny.......nikt nie wie co czuje......od kilku dni łaże i popłakuje nad soba, nad straconymi nadziejami, nad uciekajacymi latami........czuje jakby to wszystko było moja winą. Posprzatałam wczoraj dom, jest slicznie, czysto, pusto.............szukam zajęć bo moje życie jest fajne ale z ogromna dziura, której nie mozna przeskoczyć. Brak mi dziecka. Tak strasznie. Dobijam sie, ze cos ze mna nie tak.....dlaczego? Innym przychodzi to tak łatwo, bez problemu, a ja czekam juz ponad 5 lat i nadal nic!!! Ostatnia metoda leczenia też zawiodła....odwołałam wizyte w klinice......dadza mi kolejna nadzieje, wydam kase a i tak nic z tego nie bedzie......niewiem co robic........narazie moge tylko płakac i uzalac sie nad soba nic innego mi nie wychodzi, nic innego niechce.....mam wszystko gdzies...........

na prochach
Autor: wrzesniowa
Tagi: bol   tabletki   psycha   doł  
22 października 2015, 21:43

Znowu to samo.....wstalam pojechałam do pracy a tam ból brzucha taki, że gotowa byłam umierać na miejscu.......nacpałam sie lekami jak zwykle.....znowu okres....po raz który????po raz 65 jakoś!!!!! nienawidzę siebie w ten dzien, wszystkie moje nadzieje zostaja poprostu zniszczone, beczałam jak głupia, tyle, że ciężko odruznić czy z bólu fizycznego czy psychicznego.....z obu. Skoro nie potrafie zajsc w ciąże czemu musze tak straszliwie cierpiec. Najgorsze, ze medycyna nie potrafi powiedziec dlaczego????? Kolejny zmarnowany miesiąc, zazdrośc, złość i beznadzieja......znowu zaczynam od nowa...powoli sie poddaje, zostało mi mało czasu do podjęcia decyzjii co dalej.....po nowym roku trzeba iść do osrodka adopcyjnego i pytać...trzeba zacząć cos robić, bo innaczej zostaniemy sami........tak bardzo mi smutno.......

nudyyy
Autor: wrzesniowa
21 października 2015, 21:46

Aktywnie przeleciała środa wypełniona praca, bólem pleców, szkoleniem BHP w pracy i bieganiem za bratankiem. Znów dzis ciężko było tulić małego chłopca do siebie, tak bardzo cieszył się na przyjazd cioci ehhhhpo obiadku wpadł kurier z moim tabletem, wiec mialam dzis troche odkrywania i zabawy...bylam z mezem na tortilli i dzien mi sie skonczyl....kiedy?niewiem....nie zrobilam nic wiecej...rano ciemno..po pracy ciemno...skrócił mi sie okrutnie dzien....lece do łózka, zmówie rózaniec i ide spać. Tata wrócił ze szpitala, operacja sie nie udała, ale miejmy nadzieje, ze jego serce będzie z nami jeszcze dłuuuuugo....dobranoc

Wróciłam
Autor: wrzesniowa
Tagi: urojenia   apetyt   tata   brak sił  
19 października 2015, 21:51

No i przezyłam poniedziałek, pierwszy dzien w pracy po długiej przerwie na chorowanie...i było spoko...bałam sie wczoraj, że nie dam rady, ale pomijając fakt, ze chodziłam ciagle mokra jak mysza i słaba jak dziecko to było ok. Dostałam kilka komplementów bo wpadłam w nowym cool mundurku i kilka uwag o poprawie figury. Niestety jedyny plus rotawirusów czyli chudniecie expresowe wraz ze zdrowieniem zanika ha ha takze ciesze sie chwila ;-)

Niestety okazuje sie, ze znowu wkrecałam sobie rozne rzeczy do głowy......no bo stan podgoraczkowy wczoraj, a przeciez mialam ciagle oslabienie, nudnosci a juz jjem, brak apetytu rano, bóle brzucha tak nisko.........nadzieja umiera ostatnia wiec podswiadomie mysle może ciąza...........wiem, że rozczaruje sie ponownie bo znowu wszystko po staremu, wiem, ze przez chorobe okres mi sie przesunie ale w glowie zasiane ziarenko nadzieii....głupia jestem, ze przez 5 lat porażek jeszcze sie nieczego nie nauczyłam...

Wymyslałam juz milion imion, tysiace wystrojów pokoiku, dziesiatki mozliwych powiadomien meza a tu nadal cisza, nic i zero.......

Jutro tata jedzie do Warszawy na zabieg, beda probowali obudzic do zycia jakas stara zyle przy sercu.......nowa nadzieja, musi sie udac, przedluzyc mu zycie chociaz pare kolejnych lat.......

Ech mysl pozytywnie!!!!!

Dzis odezwali sie moi dwaj chłopcy, jeden z Wawy drugi z okolic...przypomnieli sobie o mnie i wykazali się seria troskliwych pytan o moje zdrowie, miło ......

Wogóle to ja dziwna jestem, juz drugi dzien gotuje na parze warzywa- zdrowe, pyszne, chrupiace ble ble......po czym zalewam je przesmazona bułka tarta z duza iloscia soli ha ha crazy......lece spac, bo mój organizm jeszcze sie nie przestawil na tryb PRACA.

jejku
Autor: wrzesniowa
Tagi: brzuszek   strach  
18 października 2015, 21:10

Jak to w necie piszą ''niedziela powinna być płatna bo cały dzien mysle o pracy'' a właściwie to jestem przerazona, że jutro trzeba tak wcześnie wstac i isc do pracy....ja nie czuje sie na siłach...dzis cały dzien z problemami zoładkowymi, a własciwie bólem jelit.....do 19 zjadłam płatki i 2 kanapki...dopiero po powrocie z koscioła wzieło mnie na jedzonko...zjadłam rosołek i warzywa z parowaru i pierniczki sztuk 4 i czuje ze jest spoko, ale rano znowu bedzie to samo buuuuuu, do tego miałam stan podgorączkowy.....zdechła jestem, szybko sie mecze, a tu jutro dzwiganie, targanie i bakterie w masowych ilościach....niewiem jak to będzie....

Mąż wrócił z mazur ale mało rozmowny, ide poleże z nim w łózeczku moze sie rozgada.....

hipohondryczka
Autor: wrzesniowa
17 października 2015, 20:45

Boli mnie poprostu wszystko ;-( Jelita i brzuch dokuczaja po grypie, bola barki, szyja, stawy biodrowe tak okrutnie, że lezeć na boku już ciężko, mam autentyczny ból dupy- czyt. dół miednicy, kość krzyzowa. Jestem cała sztywna i obolała w obrębie miednicy....sprzatałam cały dzień, robiłam papu dla siebie i taty, bo urzedujemy sami w domku (mąż na mazurach u szwagra, mamusia pilnuje wnuków) byłam w sklepie, karmiłam kurki itp itd a ból nie znika...jestem zesztywniała!!! I powinnam, naprawde powinnam pocwiczyc, ale wes i wes jak taki kiepski nastruj.....tęskno do męża.......jutro ostatni dzien w domu, a ja nie czuje sie ani zdrowa, ani gotowa do pracy....czuje sie chora!!!! Help.....

Poemat na cześć mojego męża
Autor: wrzesniowa
Tagi: mąż prawie doskonały  
16 października 2015, 17:52

Jestem szczęściarą.... i to serio. Mam fantastycznego męża. Żeby nie problem z dzieckiem była bym najszczęśliwsza kobietą na ziemi. Znam tego pana już 14 lat z haczykiem, od samego poznania na licealnej potańcówce widac było, że cwaniak ;-] już pierwszego dnia naszego ''chodzenia'' zamiast policzka obrucił sie i podstawił usta hehe

Wysoki na tyle, że mogę sie przytulić ''pod brodą'', blondyn- chociaz moim ideałem zawsze był brunet i to z niebieskimi oczami, mąż ma zielone, ale nie widze obok siebie nikogo innego. Jedyny człowiek na ziemi który ze mna wytrzymuje, jedyny który rozumie- na ogół, bo przyjaciela to z niego nie będzie.....jest zemna w trudnych chwilach, kocha mnie, rozpieszcza, wytrzymuje moje dziwadztwa i fanaberie.....ja się wściekam a on mnie rozsmiesza i koniec padam, odpuszczam, usmiecham się........rży na moje tyrady i krzyczy na innych żeby mu zony nie wkurwiali.....Boze jak ja go kocham. Pamietam jego przestraszona twarz po operacjii i w ten wtorek, kiedy prowadził mnie i pilnował na kroplówkach......szkoda, że niemoge dać mu dziecka.......to by był najpiekniejszy dar mojej miłosci dla niego.....

Tak mi sie zrobiło smutno, jak zostawił mnie w jeszcze ciepłym łózku...zaczął się pakować i wyjechał na mazurki, bezemnie, żebym szwagrowi dzieciaków nie pozarazała....smutno mi będzie te 2 dni bez niego.....jeszcze zamknietej w domku......

...no niby wyrwałam sie dzis pierwszy raz z mama na grzyby, ale to za szybko, miałam straszliwe zawroty głowy i ból brzucha......wróciłysmy szybko........teraz wieczór z książką lub filmem ehhhh