05 października 2015, 20:56
Poniedziałek, znienawidzony dzien wszystkich pracujacych i uczacych sie Polaków. Wielka masakra. Próba zmuszenia organizmu do pracy, kontroli, reakcji i myslenia. Ciężki dzien w pracy z przeklenstwem na ustach, bo z bezsilnosci klne....hmm zreszta ja wogole strasznie klne....wcale nie jak kobieta. Praca z zasmucona, płaczaca 22 letnia stazystka, bo zaginoł jej piesek- naprawde mi przykro z tego powodu, bo kocham zwierzaki.....pacjeci obsikani, kaszlacy, obsmarkani, zaraza panuje. Ja narazie fizycznie czuje sie w miare, ale sadzac po ilosci chorego personelu i pacjentów długo to nie potrwa. Jutro jade sama do pracy, na wizyte i wracam sama, ale bedzie nuda...kumpelka wziela wolne ehhh. Dzis byłam bardzo zarobiona i w pracy i po pracy wiec za duzo nie myslalam, chociaz bylo mi troszke samotnie...skoro czlowiek patrzy na telefon czekajac na jakas rozmowe nawet z facetem z obslugi klienta Play to juz cos musi byc na rzeczy. Zreszta całkiem fajnie mi sie z nim gadalo, jutro znow ma dzwonic ha ha ha Ja wogole chyba dobrze słucham, bo ludzie mi sie wygadują, moze powinnam zostac terapeutka??? Wygadują mi sie czasem z osobistych rzeczy pacjenci, kolezanki w pracy, kolega z Wawy, ktoremu czasem troszke robie za terapeutke, mama dziewczynki z która cwicze. Ludzie powierzaja mi swoje rozterki i smutki, tylko zapominaja pozniej wysłuchac mnie.......ja ostatnio jak sie przelalam w tej kupie emocjii wyladowalam u przyjaciela zasmarkana i zabeczana, a wiem ze mezczyzni takiego widoku nie lubia. Przy męzu juz ciezko plakac, bo naogladal sie tych lez przez te 14 lat i juz na niego tak mocno nie dzialaja..........W mojej glowie metlik, plany, emocje, strach o tate, nadzieja na dziecko, bo płodne dni sie zaczely, liczby, dni, marzenia, smutek, milosc, zazdrosc i gniew. No i jak ten mały baniak ma to pomiescic i nie zwariowac????