Najnowsze wpisy


bo ja wiem...
Autor: wrzesniowa
04 kwietnia 2016, 22:06

Moje nadzieje zostały w sposób dotkliwy i bardzo bolesny przerwane w nocy z soboty na niedziele. Ból był tak męczący, że wstałam w niedziele jak otepiała.

Otepiała bólem fizycznym, psychicznym i lekami........norma kurwa.

No ale niedziela była świetem miłosierdzia Bozego i choc ciezko było mi stac i skupic sie, to w kosciele jakos odetchnełam, napełniłam sie spokojem......

Dzisiejszej nocy goniła mnie mafia, wysadzałam pociagi w powietrze, uciekałam itp........sny jak z kryminału no i wstałam jak zombie. Serio nawet mąż stwierdził, że kiepsko wyglądam......

Teraz wykapana, pachnąca, z odrobionymi "lekcjami" od Pani doktor gotowa jestem na jutrzejszy wyjazd do Kliniki. Na moje ostatnie badanie, ostatnia wizyte, ostatniego lekarza, ostatnia nadzieje........ nastawiona jestem bardzo pozytywnie, bo wiem, że jedna alergie na gluten mam na bank.......gorzej, jesli bedzie tego wiecej. No ale zobaczymy jutro. Muzyczka do autka nagrana. Wtorku nadchodzę.

prosto, czy pod górke?
Autor: wrzesniowa
02 kwietnia 2016, 10:29

Zdaje sie, że w koncu wszystko sie naprostuje....dzis pierwszy weekend gdzie nigdzie nie jade, nigdzie sie nie spiesze, sprzatam tradycyjnym rytmem, łaze jak śloma po chałupie i podwórku.....pale kadzidełka i sprzatam tak zwyczajnie......od lanego poniedziałku mam skrecona noge, ale stabilizuje ja troszke i jakoś łaze......na dworzu pieknie, ciepło, az pachnie wiosna....kocham to.........a jakie mam zamieszanie w serduszku, miałam 3 dni temu piekny sen w którym zamieszkałam w pieknym drewnianym domku i otrzymałam od kogoś niemowle.

Oczywiscie zaczełam odczytywać ze snu cudowne sygnały i teraz mam metlik w głowie, brałam ostatnio mocne leki, podrózowałam i spuznia mi sie okres 1 dzien lub 2 zalezy jak liczyc......w głowie od razu bałagan, a tak bardzo chce sie wierzyć i tak bardzo boli jak sie człowiek znowu zrani.....ech głupia głowa.......

Za 2 dni jade na badania alergologiczne, pewnie dostane dietke i skonczy sie laba, no ale napawa mnie optymizmem, ze to juz ostatnie co moge zrobic :-D

żyje
Autor: wrzesniowa
27 marca 2016, 22:14

Żyje, ale nic mi sie niechce......pisać tym bardziej. Nic nowego sie nie wydarzyło pomijajac prace, multum sprzątania, tragiczne problemy finansowe............oczekiwania na badania....zapozyczona po uszy wszedzie, a jeszcze brat zdecydowal sie w koncu na slub i poprosil mnie na chrzesna jego syna. Kurwa to mój 3 chrzesniak a w sumie z męzem 5 mamy. Niewiem jak mam nazbierac kase w 2 miechy na ubranko, prezent, a jeszcze zebym sama sie ubrala.....szok.....wkurwia mnie wszystko, same problemy........a i wyplata głodowa......nawet pisac mi sie niechce.........

smuteczki
Autor: wrzesniowa
19 marca 2016, 20:11

Troszke opadłam z sił. Jestem jakas taka zdechła. Dzis wstałam z rana obudzona przez wkurzonego męża wracajacego z nocki. Moja cudowna 3 letnia juz suka zasrała 2 pokoje i nasikała w łazience- masakra. Pies jest ze schroniska i ma powazne zaburzenia psychiczne, nie oddala sie od mojej mamy, wielu rzeczy nie umie lub niechce i ogolnie jest cudna, ale jesli jej sie zachce w nocy to wchodzi na góre i robi sobie u nas toalete. Mąż sie wnerwil nie na zarty i powiedzial, ze jeszcze raz i zrobi z nia pozadek ehhh musze niedlugo kupic bramke na schody zeby po prostu nie wlazila.

Jak juz wstalam wypilam kawke i zjadlam kanapke mamusia od razu wyciagnela mnie na zakupy, wymeczylysmy sie straszliwie, a po powrocie okazalo sie ze wpadl do mnie moj przyszly "prezes". Fajny z niego chlopak i wogole, ale ma jedna straszna wade. Nie mozna go przegnac z domu, gada i gada i gada ogolnie mi go zal bo w zyciu dostal juz kilka razy po dupie, ale siedzial u mnie od 11 do 16 a robota stala.

Po jego odjezdzie zaczelam swiateczne sprzatanie , ale jeszcze nie skonczylam, mam dosc, wszystko mnie boli, ide do wanny a skoncze kiedys tam.......

I tak mi jakos smutno dzis nie wiedziec czemu................

Witam ponownie
Autor: wrzesniowa
17 marca 2016, 18:52

Zastanawiam sie, czy moje życie przez przypadek nie wywraca sie do góry nogami. Ostatnio robiłam tu wpis chyba 10 dni temu. Moje zycie to ostatnio istne szaleństwo.

Umowiłam sie do Pani alergolog na 5 kwietnia. Żyje nadzieja, że coś sie w koncu zacznie dziać. Pani przemiła i wogóle to wszystko super, tylko zmartwienia kolejne bo trzeba na tę wizyte 1000zł przygotować...znowu pozyczyc.....

Kolega ostatnio złozył mi propozycje, abym została wiceprezesem w jego fundacjii- którą dopiero zakłada. Byłam w szoku......z licencjata fizjoterapii na wiceprezes?????? No ale do odwaznych swiat nalezy. Zgodziłam sie. Jeśli wszystko sie uda, to czeka mnie mnóstwo wyzwań, nauki i przede wszystkim przełamywania wstydu......praca jednak blizej domu, na poczatku za słabe pieniążki, ale z czasem kto wie. Do tego kolega nie ma problemu z ewentualna ciążą itp wiec niexle sie składa. Mam tylko dziwne przeczucie, że to wszystko złoży się na raz.

Troche mi smutno będzie rzucić prace po tylu latach i kolezanki nic nie wiedzą, na razie to tajemnica...........rok 2016 to będzie prawdziwy przewrót.

Codziennie po pracy miałam jakies bojowe zadania. W ubiegły weekend byłam u babci, zawoziłam ja do domku, zrobiłam zakupy, pożądki razem z mama i ogólnie wróciłam naprawde zmeczona. Swojego domku nie ogarnełam a tu świeta tuz tuz.

Z nowym autem jakos sie nie polubiłam, golf mnie wnerwia, zawsze jeździłam audi- stare to stare ale audi, a tu oprócz tempomatu i lekkiego prowadzenia nic mnie nie zachwyca, a teraz okazuje się, że jazda na benzynie nie jest zbyt oszczędna i trzeba szybciutko załozyc gaz i znowu pozyczyc 2000zł.....ja naprawde niewiem kiedy wyjdę z długów.......

Ostatnie dwa wieczory spedziłam na tworzeniu dekoracjii na Wielkanoc, ozdabiam drewniane zajączki które mi tata wycinał, wygląda to nawet ładnie...lubię pracować decoupagem. Jeszcze lakierowanie na dzis i kapiel, no i trzeba sie klasc. Poztaram sie wpasc szybciej nastepnym razem :-*

nerwówka
Autor: wrzesniowa
06 marca 2016, 20:11

Żyje w biegu.... ledwo po powrocie z wypoczynku wróciłam do pracy, a już latam. Codziennie po pracy gdzies jeździłam, a to do siostry, a to do brata odwiedzić, w srode odwiedziałma A. na szybka kawkę, do kumpelki w piatek wpadłam to wrociłam o 21 juz dawno tak nam sie dobrze nie rozmawiało.....przez te wszystkie lata zmagan o dziecko dojrzało we mnie wiele rzeczy, przestałam byc chorobliwie zazdrosna, potrafie mówić wprost o tym co mnie spotkało i o tym co czuje i ciesze sie obecnoscia dzieci.....przynajmniej sie staram. Akceptacja we mnie to duzy progress. W piatek dostałam miesiaczki i chyba pierwszy raz nie złapałam doła, nie płakałam i nawet wytrzymałam z mała ilościa tabletek. Może to wszystko wina nowej nadzieji, trzymam sie mysli, że zostały tylko alergie do sprawdzenia, a wiem, że jedną mam na pewno więc jesli mnie naprawia, to wkoncu zaskocze, a jeśli mnie nie naprawia to chociaż rusze do przodu z adopcja a to tez jakis krok naprzód. Wiem, że ten rok będzie przełomowy, czuje to.

Z innej beczki, doszłam do wniosku, że mój mąż jest naprawde spoko, albo dobrze go wychowałam. Patrze jaki jest leniwy prawie kazdy facet wkoło: mój ojciec, teść, mężowie koleżanek i szwagrowie. Niewielu jest takich pomocnych jak mój.........mamusia mi sie pochorowała a ojciec nawet szklanki wody jej nie podal nic, caly dzien latalam zeby dac leki mamie i babci, nakarmic, zrobic kolacje, zmywanie, pakowanie smieci bo jutro wywoz i maz jako tako pomagal a tata......żenua, stara szkoła gdzie Pan czeka na gotowe. Ech ciężki żywot ma ta moja mamusia.

Jutro do roboty, a ja nawet niewiem gdzie mi wekend przeleciał. W sobote sprzatałam dom a bylo tego po 2 tyg, dzis latałam z lekami, jedzeniem, babcie do kosciola z nami zabrac, apteka itp......dopiero siadłam i co? trzeba sie klasc. ehhhh dobranoc

ojojoj
Autor: wrzesniowa
01 marca 2016, 21:20

Wydaje sie, że miarą szczęścia lub poprostu spokoju jest zmniejszajaca sie ilość moich wpisów na blogu- moim pamiętniku i łapaczu smuteczków i zali. Mało tego, ja przez ostatni tydzien zapomniałam o nim wcale :-) Tydzień w Ciechocinku był fantastyczny. Klinika jest na wypasie, jedzonko mniam, ćwiczenia wycisneły z nas siódme poty a masazyki zrelaksowały. Wracalismy do domku w sobote 27.02 droga dłużyła sie niemiłosiernie. Wrócilismy koło 18 i jeszcze tego samego dnia mąż pojechał na mazury sprzedac autko swoje heh. Na wariackich papierach, w niedziele miałam gosci cały dzien....kolanko wieczorem dało mi jazzu- zdiagnozowałam u siebie "kolano kinomana"- wiedziałam, ze taka ilość godzin za kółkiem szkodzi i oto mam.......no nic zastosowałam tasmy kinesotape i jakos ustabilizowałam rzepke. W poniedziałek do pracy, o zgrozo autem którym jeszcze nie jezdzilam, prowadzilo sie fajnie, ale nie dzilaly kierunki, szyby i wycieraczki- masakra.......dzis znowu po naprawie wsiadlam zadowolona bo niby wszystko juz ok, ale dzialaly tylko kierunki a padalo wiec dupa hahahha ogolnie autka sie zmuntowaly i wszystkie jakos sie sypia hehe

Wróciłam taka wysportowana z kliniki, dobrze by to  było kontynuowac ale jakos niema kiedy....w niedziele goscie, wczoraj 5h z mama robilam keratynowe prostowanie wlosow, dzis wrocilam pozno i jezdzilam po miescie pol dnia......moze jutro.......

niedziela w sanatorium
Autor: wrzesniowa
21 lutego 2016, 22:04

Jestem drugi dzien w Ciechocinku w klinice ehhhh juz mi sie wydaje ze ze 2 kg przytyłam. Karmia tu tak, ze o diecie nie ma mowy. Mam zaplanowane zabiegi nastawione na relaks. Plan na jutro to wstać, zjesc pyszne sniadanko, isc na Viofor, gimnastyka, pozniej masazyk klasyczny- mam nadzieje, że u faceta, nastepnie masazyk hydro, obiadek, spacerek z mężem, jakis odpoczynek, kolacja i basen ehhhhhh cos wspaniałego poprostu. Relaksik pełną gębą. No i juz dawno tak nie było jak dzis, że kochałam sie z mezem 2 razy i to z checia i pasja. Cudownie jest!!!!! Chwilo trwaj.

jestem, zyje, mam sie dobrze
Autor: wrzesniowa
20 lutego 2016, 20:36

Jejku jak dawno nie pisałam, cały tydzien, albo wiecej....tak wiele się wydarzyło, teraz zamiast pisac codziennie robie jakies dziwne raporty tygodniowe ha ha no ale to swiadczy tylko o tym, że chyba ze mna lepiej.

Od poczatku:

W poniedzialek 15.02 pojechałam zestresowana z mężem do kliniki, zdecydowana wyciagnąć od doktorka zeznania, czy cos zemna mozna zrobić, czy konczymy leczenie i bierzemy sie za adopcje. Doktorek oczywiscie mnie zaskoczyl. Stwierdzil, ze jestem zdrowa i juz naprawiono co mozna bylo, wiec zostala ostatnia "sprawa"- alergie!!! Kiedys mi wspominal o tym, bo kiepsko toleruje gluten. Doszlismy wiec do tego momentu. Doktor mowi, ze nie moge NIEMIEC dziecka przy takiej kondycji i zdrowiu wiec musze miec zagrzybiony układ pokarmowy i alergie 3 stopnia. Szok. Za 2 miechy musze nazbierac okolo 1500zl i zbadac sie, zastosowac diete eliminacyjna i ma byc dobrze. Lekarz powiedzial, ze jesli to nie pomoze to znaczy ze moje schorzenie jest niemedyczne i powinnam wziasc sie za adopcje, ale dal mi nadzieje, ze to juz koniec. Jestem szczesliwa, bo po tych badaniach albo zajde w koncu, albo rusze do przodu z adopcja wiec tak czy siak jest git :-)

Tego samego dnia latalismy tez po miescie ogladajac autka, obejrzalam chyba z 4 czy 5 i bylam bardzo zawiedziona. Na codzien jezdze stara audi 80 b4 która kocham i ktora nigdy mnie nie zawiodla, zreszta to juz moja druga audi, wiec teraz rownierz bylam nastawiona na Audi A3 niestety mam malego zajoba i nienawidze rdzy, oraz aut ktore maja chujowy ocynk. Mam tez malo kasy z czego 3/4 jest pozyczona, no ale o 20 godzinie bylo mi juz wszystko jedno i maz zdecydowal za mnie i kupil mi golfa 4 high line. Niby ladny ale stwierdzilam ze pojezdze nim do pierwszych oznak pozerania przez rdze i chuj, maz sie zgodzil, ze go wtedy zabierze odemnie wiec tez jestem kontent ;-D no i mam tempomat ;-)

Tak ogolnie to pisze teraz z kliniki w Ciechocinku, dzis przyjechalismy na wypoczynek, jest fajnie. bardzo zmeczona, najedzona, poplywalam w basenie i teraz winko i spac.......będzie super 5 zabiegow dziennie same masaże praktycznie hi hi plus basenik i grota...potrzebowalam takiego wypoczynku, pozdrawiam.....

lubie zmiany
Autor: wrzesniowa
11 lutego 2016, 22:16

Oj tak ja po prostu kocham zmiany, a wlasciwie szybko sie nudze ha ha włoski sciete i to solidnie, podoba mi sie wiec jest oki. Miałam dzis fajny chociaz momentami ciezki dzien np w momencie kiedy moj organizm stwierdzil ze @ jako takiej nie bylo i pierdolnie mi dogrywke.......no ale ibuprom 2 nospy i dalam rade. Mam kuzwa mała spine bo powaznie zastanawiam sie jak ja wleze i jak bede wygladala w stroju kapielowym, fuck ze tez sie tak zapuscilam no.

Ehh pamietam jak 2 lata temu tez wyjezdzalismy do kliniki na wypoczynek i bylam taka pelna nadziejii ze wypoczniemy i moze dzidzius sie trafi ehhh a tu czas plynie nieublaganie.......w poniedzialek jedziemy do kliniki napro na chyba juz ostatnia wizyte, a pozniej czas umowic sie do osrodka adopcyjnego i napedzic troche maszyne, bo nie mlodnieje. Codziennie nie daje mi o tym zapomniec moj kochany organizm. Wstaje.....i juz mnie cos boli, do tego jestem pieprzona meteopatka i dosłownie czuje zmiany pogody z jakis 100km, czasami dzien przed wrrrrr masakra. Mam teraz 30 lat, przy dobrych wiatrach moze w wieku 35 uda mi sie zostac mama adopcyjna, a to chyba jeszcze nie jest tak zle. Czas na pozytywne myslenie ;-) lece lulu.