Najnowsze wpisy, strona 7


późno juz...
Autor: wrzesniowa
Tagi: sama   alien  
06 października 2015, 22:23

Powinnam iść spac, tak mialam zrobic, ale mąż spi juz od 2 h a ja mam totalne poczucie osamotnienia. Czuje sie opuszczona juz od kilku dni, moze tygodni, dlaczego??? W domu jest zemna cały czas mąż i moi rodzice, czasem bratanek......w pracy 2 kolezanki, jedna bardzo bliska. Dlaczego tak jest , że obawiam sie nazwać kogoś przyjacielem....zastanawiam się, czy nim jest......gdybym potrzebowała pomocy, takiej prawdziwej, czy ktos by pomogl???? Jest A. który zawsze mi pomaga ze zdrowiem, z rozmowa, ale widujemy sie zadko, albo poprostu za mało,lubie go.... pozatym obawiam się tego co mówia inni, czy przyjaźn damsko-meska istnieje? Jest E. kolezanka z pracy z która dojezdzam, gadam dosłownie o wszystkim, przed która sie otwieram, która rozumie i ma tak samo twardy charakterek jak ja, ale ma własne zycie z 2 dzieciaczków i mężem i po pracy już sie nie widujemy na ''babskie'' wieczory. Jest mąż, ale z mężem ciężko sie przyjaznic..........przyjaciel na pytanie: '' i co ja teraz zrobie??'' poszukal by wyjscia, przytulił, pocieszył....mąż powie tylko '' i po co znowu płaczesz, lub i o co ci chodzi??''

Otaczam sie ludzmi: pacjenci, personel w pracy, nieliczni, bo zajeci rodzinami i dziecmi ale znajomi sa, a jednak jestem alienem, wyobcowana, smutna, sama. Kocham te swoją cisze ale ona mnie dobija. Odpoczywam w samotności, ale jednoczescie wołam ''zauważcie mnie''!! Kto to zrozumie? Kto mnie zrozumie?? Sama tego nie ogarniam.

zaraza
Autor: wrzesniowa
06 października 2015, 21:37

....że poniedziałek chujowo się zaczął to ja rozumiem, ale podobno jaki poniedziałek, taki cały tydzien i tu juz chyba los przegina pałke. Niewspana, wciąż lekko chora, z bolącymi jelitkami samotnie dotarłam do pracy.........tyranie......tyranie.....nawet nie było czasu zjeść. Dwiedziałam sie ok 13, ze jeden z naszych pacjentow ma bardzo grozna bakterie, a wlasciwie to kilka...przeniesiono go na izolatke, wszedzie zielone fartuchy, maseczki, dezynfekcja...ja jebie, a ja codziennie u niego spedzalam ok 20 minut szok!!!! Jak na zawołanie wszystkie moje dolegliwosci podpiełam pod to i poleciałam na rozmowe do dyrektorki...... czy mnie uspokoila??? Raczej nie! Kurwa jaka ja mam robote ......dzis nadal nikt nie zadzwonil, kumpelki w aucie nie bylo wiec nie bylo do kogo geby otworzyc, a w pracy to juz nie to samo. Nawet facet z Play nie zadzwonil. Moja samotnosc narasta.........

nico
Autor: wrzesniowa
05 października 2015, 20:56

Poniedziałek, znienawidzony dzien wszystkich pracujacych i uczacych sie Polaków. Wielka masakra. Próba zmuszenia organizmu do pracy, kontroli, reakcji i myslenia. Ciężki dzien w pracy z przeklenstwem na ustach, bo z bezsilnosci klne....hmm zreszta ja wogole strasznie klne....wcale nie jak kobieta. Praca z zasmucona, płaczaca 22 letnia stazystka, bo zaginoł jej piesek- naprawde mi przykro z tego powodu, bo kocham zwierzaki.....pacjeci obsikani, kaszlacy, obsmarkani, zaraza panuje. Ja narazie fizycznie czuje sie w miare, ale sadzac po ilosci chorego personelu i pacjentów długo to nie potrwa. Jutro jade sama do pracy, na wizyte i wracam sama, ale bedzie nuda...kumpelka wziela wolne ehhh. Dzis byłam bardzo zarobiona i w pracy i po pracy wiec za duzo nie myslalam, chociaz bylo mi troszke samotnie...skoro czlowiek patrzy na telefon czekajac na jakas rozmowe nawet z facetem z obslugi klienta Play to juz cos musi byc na rzeczy. Zreszta całkiem fajnie mi sie z nim gadalo, jutro znow ma dzwonic ha ha ha Ja wogole chyba dobrze słucham, bo ludzie mi sie wygadują, moze powinnam zostac terapeutka??? Wygadują mi sie czasem z osobistych rzeczy pacjenci, kolezanki w pracy, kolega z Wawy, ktoremu czasem troszke robie za terapeutke, mama dziewczynki z która cwicze. Ludzie powierzaja mi swoje rozterki i smutki, tylko zapominaja pozniej wysłuchac mnie.......ja ostatnio jak sie przelalam w tej kupie emocjii wyladowalam u przyjaciela zasmarkana i zabeczana, a wiem ze mezczyzni takiego widoku nie lubia. Przy męzu juz ciezko plakac, bo naogladal sie tych lez przez te 14 lat i juz na niego tak mocno nie dzialaja..........W mojej glowie metlik, plany, emocje, strach o tate, nadzieja na dziecko, bo płodne dni sie zaczely, liczby, dni, marzenia, smutek, milosc, zazdrosc i gniew. No i jak ten mały baniak ma to pomiescic i nie zwariowac????

noc
Autor: wrzesniowa
Tagi: przemyslenia   sex   film   miłośc  
03 października 2015, 23:11

No i sobota mineła na ciężkiej pracy, sympatycznej kolacji z mężem w bistro, doglądaniu kurek, kapieli itp itp bardzo spokojnie jak na mnie, płakałam tylko raz, ale przy obieraniu cebuli....sympatycznie trzeba przyznac. Mąż już śpi po sexie i ciekawym filmie, jak to szło ''San Andreas...???'' nie pamietam dokładnie, katastroficzny, ciekawy. Fabuła typowo amerykanska, czyli wszyscy uciekaja na ostatnia chwile i pieprza utarte farmazony- przewidywalne, ale troche zaczełam myslec.....on ratownik, ona chce rozwodu bo kiedys stracili dziecko, niby sie kochaja ble ble ble i zaczełam się zastanawiac jak można się rozwieść?? Jesli się kogoś kocha to powinno się chcieć naprawiac swoje relacje a nie konczyć związek bo tak łatwiej. Co innego jak w domu panuje agresja, gwałt, znecanie, ale ogólnie kiedyś było tak, że zwiazki się naprawiało, nie kończyło i chyba ja jestem taka archaiczna. Ot takie przemyslenia po- filmowe.

Tak samo jest ze zdradą....miło się patrzy na ciacha, napakowanych mężczyzn, gentelmenów, filmowych Greyów, ale do sexu potrzeba głębszych uczuć, tego czegoś, iskierki miłości. Nigdy nie potrafiła bym bzykac się z innym facetem, mimo jakiś ciekawych fantazjii czasami. Przynajmniej dopóki kocham męża ;-) Podsumowanie: jestem archaiczna, zdewociała, z zasadami ha ha ha, za to lubie patrzeć na ładnych panów........

No i skończyłam w koncu podusie ;-]

jak miło
Autor: wrzesniowa
Tagi: cisza   sen  
03 października 2015, 11:22

Wstałam. Dopiero wylazłam z łóżka.... o 11 !!! Szok. Mój organizm nadrobił za cały tydzien. W domu kompletna cisza, bo rodzice wyjechali do babci, a mąż z tesciem pracuja na podwórku.....jejku jak dobrze.....biore sie za kawusie, sniadanko, muzyczka, sprzatanie i wanne z pachnącą pianka. W tej kolejności ;-]

niedokonczona podusia...
Autor: wrzesniowa
02 października 2015, 23:25

...dzis zabrakło mi czasu......po pracy zdążyłam zjeść obiad i biegiem po tate na dworzec bo wracał z Wawy ze szpitala, później apteka, powrót do domu, ubieramy sie, malujemy i poszliśmy do znajomych (obiecałam już tydzien temu). A tam sliczna, mała, całkiem nowa bo 9 miesieczna dziewczynka cud malinka ehhh i znowu kłucie w serduchu....panowie wypili chyba po 6 browarów albo wiecej....w koncu po wielu rozmowach o dupie i o Maryni wyciagnelam pijanego męża do auta, odwiozłam.....zwymiotował i poszedł spać. Raj kurwa. A poduszeczka- sówka nie skonczona....jest późno, ale nawlekam igłe i spędze chwilke sama, wyciszona, bo jutro pracowity dzien pełen obowiązków domowych. Dobranoc

zwariuje...
Autor: wrzesniowa
Tagi: przyjaciel   łzy   szaleństwo   ból głowy  
01 października 2015, 22:20

Dzis bałam się, że oszaleje......jestem notorycznie nie wyspana, niby spie, ale moj mózg nie wypoczywa- nie snie a to dla mnie najgorszy znak

....boje sie o tate, jest w szpitalu, serce prawie martwe, az dziwne ,ze pracuje....lekarze nie wiedza czy cokolwiek moga zrobic......a mnie nachodza zle mysli, ze za dobrze bylo, ze nie jestem gotowa zeby go stracic......ciagle rycze, mimo, ze jutro wraca, ze narazie jeszcze jest jakos....

....w swiecie tez zle sie dzieje, szykuje sie wojna...wiem to,czuje...... przeczytałam 3 tajemnice fatimska dla Polski....jest dla nas nadzieja.........znowu płakałam.......mąż tak dużo pracuje, chce skonczyc budowe, tyra w pracy i po pracy, ale nie ma dlamnie czasu..., mało kto ma, zamieniłam z nim moze kilka zdan. W łózku po sexie na który przez podły humor nie mialam ochoty usłyszałam kilka czułych słów, zostałam przytulona i mąż zasnąl, wylazłam z łózka, dotarłam tutaj a teraz noca mysli są najgorsze.....dobrze,ze sa przyjaciele......dzis najzwyczajniej w swiecie otrzymałam ramie i papier do nosa, wybeczałam sie, wygadalam, podzielilismy sie problemami i moglam w miare zrownowarzona wrocic do domku.....nawet odwiedziłam w koncu siostre i szwagra, pogratulowałam ciąży nr 3 i choc umierałam z zazdrosci pocieszeniem dla mnie były biegnace z wyciagnietymi raczkami siostrzenice które szczesliwe krzyczały ''ciocia przyjechała'' to mile, ze mnie tak lubia......

Jest pózno boli mnie bardzo głowa i oczy od płakania, czuje się jakbym nie mogła juz czuć.....jestem pusta w środku, zmęczona............dobranoc

znów wkurzona
Autor: wrzesniowa
30 września 2015, 21:00

Zastanawiam sie, czy ja wogóle miewam spokojne, nudne dni...moze pojedyńcze, ale nie pamietam juz kiedy byłam wyluzowana i spokojna więcej niz pare godzin. Szał w pracy, zawierucha ze zmiana w kadrach, mianowicie będzie nami żadzić smoczyca która nas poprostu nie znosi, jestesmy zaledwie pyłem na jej butach wrrrr .....wracam do domu zmęczona, zdezelowana, a tu bratanek drze sie, męczy moje instynkty macierzyńskie, na zmiane mam ochote go przytulać i tłuc no ale dzielnie pomagam.

Kiedy w koncu odpuszczam dzieciaka maluje mamie wlosy stwierdzajać, że ''pierdykne'' sobie kilka pasemek- NIC nie wyszło, zero sladu....jakis badziew...poziom irytacjii 60%

.....zjadam obiad, latam troche z małym po podwórku bo udaje dobra ciocie. W tym czasie kilku panów robi cuda z betonem, a mój okropny teść działa z mężem przy ociepleniu i działa mi na nerwy. Niby ok prawda? Ale nie moge swobodnie sie poruszać ani po podwórku, ani po domu...bo oni sa kurwa wszedzie, kazdy cos chce, nie mam sekundy ciszy i spokoju, wiec zamykam sie w piwnicy z moją kochaną suczką- 30kg miłości i rozpalam w piecu drapiac ja za uszami, poziom irytacjii 40%

Wpadam na górę dzwonie do taty do szpitala, od dzis na badaniach, troche sie boje bo stwierdzili, że juz nic nie moga dla niego zrobic....serce jest zmeczone, chore.....do dupy. Zła jestem, że nadal musi pracować mimo, że jest inwalidą, że nie stać mnie na to żeby nie pracował.......poziom smutku i strachu 60% wiec zabieram się za szycie poduszeczki w kształcie sowy z biedronki hehe i ogladam Wyspe tajemnic.........Jest dobrze, do momentu kiedy wpada zona brata z bratankiem na góre i rujnuja moja oaze spokoju, moja cisze, moja samotnie i znów czuje sie jak więzien we własnym domu który niema gdzie uciec. Jak juz jada jestem taka poirytowana 80% że robie mężowi kanapki do pracy przez łzy, zaciskam pięści bo mam ochote tłuc o blat i rzucać przekleństwa....duszę sie we własnej skórze...........w takich momentach złości, wkurwienia, beznadziejii mam ochote wsiąśc do auta i poprostu jechać gdzieś az mi przejdzie, wyjść z domu i isc az rozbola mnie nogi........tylko podświadomie chciała bgym żeby ktoś za mną pobiegł........

Dzis dzien chłopaka, nie obchodze tego święta bo mężuś juz duzy wiec raczej wolimy dzien mężczyzny, ale mysle sobie może chociaz polecimy do galerii zjemy coś dobrego....czekałam czekałam i sie nie doczekałam bo tesc chclal wódke w garazu, a synus czekał zeby tate odwiesc.....ręce opadły..........

teraz jest po 21, mąż juz chyba śpi w sypialni zmeczony pracą i robotami budowalnymi po pracy, tatus w szpitalu, bratanka w końcu zabrali, mama kończy prace w kuchni, a ja siedze sama z wielką gula w gardle, sowa do uszycia i kotem na kolanach przełykając łzy, walcząć z krzykiem na ustach, znowu sama, ciagle sama w tłumie ludzi.................................

malinowo-jezynowo
Autor: wrzesniowa
Tagi: maliny   hummus   masaz  
29 września 2015, 20:18

Od kilku dni wydaje mi sie, ze bede chora, niestety mój organizm wie, że nie moge pozwolic sobie na lezenie wiec skubaniec walczy. Boli mnie krtan, troche mi słabo ale żyje dalej.....W pracy czuje sie naprawde madra, mam stazystke, która patrzy na mnie jak na nauczycielke ;-) okazuje się, że wiem naprawde duuuuzo. Po pracy byłam na wizycie domowej u mojej E. spracowalam sie jak zwykle, więc poprosiłam kumpla o masaz. Spędziłam u niego po pracy miło 2 godzinki paplajac o głupotach.....dostalam super masazyk i oklejone plecki wiec czuje ze zyje i jestem naprawde zrelaksowana.......na tyle, ze nie wkurzyłam sie i wogole nie miałam zadnych negatywnych odczuc w momecie powrotu do domku gdy spotkalam brata z zona i dwójką ich cudnych dzieciakow. Lubie swoich bratanków, kochane bączki......

Mąż przywitał mnie usmiechem i całusem...czego chciec wiecej prawda....

Pelna werwy postanowiłam zrobic hummus i wyszedł mi naprawde pyszny........teraz wcinam maliny z jezynami i cukrem i czuje, ze ten dzien moze nie był spektakularny, ale mało w nim było smutku....moze odrobina zmeczenia. Dobranoc

bywa dobrze
Autor: wrzesniowa
Tagi: strach   śmiech   racjonalne pytania  
28 września 2015, 21:24

Po dniach kiedy mija burza uczuć, płaczu, złości, pytań do Boga i złamanego serca nadchodzi spokój. Wyciszam sie, uspokajam, zaszczepiam w sercu nowe nadzieje, łykam tabletki z ochota i kocham się z pasją. Zaczynam 'normalną' część miesiąca.

Byłam na zakupach, spaliłam zielsko na działce, słuchałam głośno muzyki, cieszę sie zapachami i smakami, turlam sie z mężem w łaskotkach po łózku i w takie chwile wiem, że jestem szczęśliwa. Troche niespełniona i lekko samotna ale jednak zadowolona i wiem,że rycząc, skarżąc sie niedawno..... grzeszyłam. Bo nawet nie mając dziecka, mogę być przeciez dobra ciocia, córką, żoną, pracownikiem........szkoda tylko, że tak nie czuje do końca.......tłumacze, że tak jest i chuj. Tak być ma, ehhh

.... czasami sie boję, ze moze Bóg się na mnie gniewa za długie lata brania pigułek, albo sie nie gniewa tylko coś sobie nimi zrobiłam.......innego dnia obawiam się, że jak ''dostanę'' ciąże, to zabrane zostanie mi cos innego. np. rodzice.....pełno we mnie sprzecznosci i supełków, bólu i strachu. W głowie mętlik, złośc, miłość, bojaźń i to wszystko razem zmiksowane.

Chciałabym być zwyczajna, nie popsuta, nie wybrakowana. Boje sie tylko, że jak w końcu doczekam się dziecka to będzie za dobrze...............

Tatus jedzie w srode do szpitala na badania, skupie sie na nim bo sie o niego boje. Mężus z tesciem ocieplaja garaz. Mama robi syropy. Ja pracuje i żyje nadzieja, że albo będzie lepiej, albo żeby chociaz nie gorzej.....Amen.