Najnowsze wpisy, strona 8


poniedziałek....
Autor: wrzesniowa
Tagi: bezsens   nuda   ksiezyc  
28 września 2015, 16:38

Poniedziałek, znienawidzony dzien powrotu do pracy, konca wypoczynku, pierwszy dzien czegos......wstałam wczesniej żeby obejrzec księżyc- "krwawy księżyc" ...był cudowny, mroczny, piękny!

Mogłabym oglądać niebo i jego wytwory częściej, tak jak persejdy niedawno...czuje się wtedy jakbym poznawała jakąs tajemnice natury, czuje się tajemniczo i wyjatkowo, jak jakis elf....

Niestety dzis rano czułam sie raczej jak troll. Niewiem czy to skutek wesela czyt. picia i palenia papierosków których na codzien nie uwazam, czy raczej schładzania na dworzu przegrzanej tancem skóry.....bolało mnie gardełko, było mi nie dobrze i czułam sie chora......teraz jest lepiej zjadłam jakas tabletke i jakos zyje ale czuje sie słaba. Zastanawiam sie na ile mam słabe ciało, na ile dusze......czasem robie takie ładne przedstawienie przed innymi, że sama sie zastanawiam czy wszyscy sa tak głupi, czy ja naprawde jestem swietna aktorką skoro wierza, że jest ok. A ja sie czuje beznadziejnie, bezplciowo, byle jak. Nic mnie nie cieszy, nie porusza. No może zafascynowałam się faktem, ze umiem sama zrobic sobie perfumy hmm.....

Mam załadowane 3 filmy, obejrze wszystkie pod kocem- super plan na reszte dnia.

jest spoko
Autor: wrzesniowa
Tagi: wesele   alkohol   zabawa  
27 września 2015, 01:08

Wróciłam z wesela, jest ok. Szykowałam się okrutnie szybko i jak zwykle na ostatnią chwile i mimo, że chęci było brak okazało się, że weselisko fajne....takie kiedysne w remizie hi hi, a na slubie zawsze morda sama mi sie cieszy na wspomnienie własnego ślubu na którym było cudnie. Wróciłam najedzona, podpita, z bolacymi nogami więc ogólnie na plusik, mam tylko nadzieje, że jutro bede mogła gadac i uczestniczyc w poprawinkach. Tym razem to ja poprowadze, zeby mój kochany, uroczy dzis mężulek też mógł coś wypić......lece spać ;-]

kocham soboty..
Autor: wrzesniowa
Tagi: planowanie   bezpieczenstwo   sprzatanie  
26 września 2015, 14:40

Sobota to mój ulubiony dzień, naprawde. Śpie zawsze do 10;00 i wszyscy siedzą cicho, bo wiedzą,że to mój dzien. Lubie monotonnośc soboty, jej cyklicznośc...dzien w którym moge łazic w pizamach do 14, sprzatam z przerwami na muzyke, jedzenie i pierdoły nawet do 23. Taki dzien w którym robie co chce. Lubie sprzatac, ale tylko w soboty. Dziwne ale lubie miec zaplanowany weekend. tym razem z checia bym odpoczęla ale....no cos jestesmy zaproszeni na wesele....za godzine z kawałlkiem trzeba wyjezdzac a ja w proszku i zupelnie bez powera ble ble ble.......

szał..
Autor: wrzesniowa
Tagi: zazdrość   złóa   zołza  
25 września 2015, 21:55

Jestem pojebana, żyje na karuzeli emocjonalnej.......to raczej winda....góra, dół, góra.....to moj kolejny wpis dzis...zdawało sie , że ogarnełam, ale juz zdązyła wyjść ze mnie suka, wredna zolza, ktora czepia sie o wszystko........pokłociłam sie z rodziną....o co?? o cisze....bo nie życzyłam sobie gości dzien w dzien, bo wkurza mnie brat który wpada z zoną i dziecmi i zyją swoim szczęściem pod moim dachem....jestem wstretna, że zadroszcze szczęścia...

równowaga
Autor: wrzesniowa
Tagi: zazdrosc   czekolada   równowaga  
25 września 2015, 20:17

No dobra, zjadłam kolacje, teraz zajadam czekoladki, nikt mi nie powie, że jedzenie nie poprawia humoru.....podswiadomie dałam sobie po ryju. Pomyslalam....... Jestem jeszcze w miare młoda..... 30stka to nie smierć, moze jeszcze zostane matka, chocby adopcyjną....... wcinam czekolade, widać, ze ja lubie, ale jestem pulchna nie gruba, wiec cos znajde ładnego na jutrzejsze wesele,...... chandra niemoze trwac w nieskonczonosc.......siostrze zadroszcze okrutnie kolejnego dziecka, ale zycze jak najlepiej wiec odwiedze ja ale po wekendzie. zuch dziewczynka.....

natura...
Autor: wrzesniowa
25 września 2015, 18:27

Byłam z mama na grzybach, dałam sie namowic. W takim nastroju i tak przelezala bym wieczor bez sensu. W lesie doszłam do wniosku, że nawet to mi nie wychodzi, podły humor poprostu przesłaniał mi runo, nie widziałam grzybów.....dobra mysle natura, ruch, zdrowie...tylko co z tego jak czulam kazdy ruch stopy, meczylam sie zeby robic kolejny krok.....czuje, że ona wraca...depresja....juz kiedys się poznałyśmy....taka wredna suka, szepcze w ucho ze wszystko jest do dupy, żeby z łózka nie wstawac, nie malować się itp....tyle, że to taka fajna suka- kumpela przy której nic nie musze......moge beczeć 3 dni bez przerwy, moge sie nie ruszać i ona nic nie powie......

 

Nie potrafie wziąść sie w garsc, wiem, że mam zajebiscie silny charakter i podswiadomosc, potrafie innym ;;wykrakac'' wywrozyc'' dobre rzeczy.....dlaczego sama sobie nie umiem tego zrobic?? Chamuje swoja plodnosc?? Moze podswiadomie niechce dziecka?? Ale kurwa nie marze o niczym innym.....ono tak wiele by zmieniło, tak wiele naprawiło.....

 

Miesiaczka sie kończy, zaczyna sie kolejny pojebany, wariacki pełen nadziei cykl. Wpierdalam tabletki i sama sobie tłumacze ostatni raz!!!!! koniec wiecej nie biore, tylko zioła i modlitwa.....cienka jestem znowu sie poddaje i mówie ostatni raz, jeszcze tylko ten miesiac....moze sie uda.......jestem zła na siebie, gdybym tylko wiedziała, jak przestac myslec???!!!

Chciałam dzis z kimś pogadać, siostra miala czas, checi....i zajebista wiadomosc.....3 ciaza.....wiem ze jest szczesliwa, zycze jej dobrze, ale poprostu nie moge sie z nia zobaczyc, nie chce, nie moge przeciez plakac przy niej.......to powinno byc dla niej szczescie, nie moze miec wyrzutow sumienia z mojego powodu......ja poprostu jestem zepsuta, mimo, że lekarze nic nie znajdują.......czy to możliwe, żeby podświadomośc zablokowała mnie i może męża???? popłacze jak zwykle, zawsze jest troche lzej jak skończe....

dobijcie mnie
Autor: wrzesniowa
Tagi: problem   sen   zepsuta   brak dziecka  
25 września 2015, 15:56

stoje sama...otacza mnie grupka ludzi z rodziny, ktora rozmawia razem i smieje sie z roznych rzeczy, obok stoja kolezanki ktore rozmawiaja o swoich pociechach, ich ocenach w szkole, powodzeniach, szkolach muzycznych, ciuchach....dalej stoja kolezanki i siostry, bratowe z brzuszkami, lub malenstwami na rekach, te rozmawiaja o pieluszkach, kopnieciach dzieci, porodach i pielegnacjii. Wkolo mnie jest tak duzo ludzi, a ja niemam do kogo sie odezwac.....nie moge z nikim porozmawiac bo nikt niechce, boja sie mnie zranic.....samotnosc w tlumie....tak sie dzis czuje...czuje sie tez zepsuta. Nic niewarta bo nie umiem byc jak inne zwyczajne kobiety. Jestem niezwykla ale nie tak jakbym chciala.....

Czwartek
Autor: wrzesniowa
24 września 2015, 17:02

Wróciłam do domku po pracy, zmęczona, z bolącym kręgosłupem, ale kolejny dzień odfajkowany. Tęsknie troche za masazem, za kumplem...śmiem go nazwac przyjacielem, stara sie mnie słuchac nawet jak bredze..... Łapie się na tym, że przez odliczanie dni do weekendu i do odpoczynku gubie życie. Dzien za dniem i mija tydzien, miesiac, rok...nagle sie okazało ze mam juz 30 lat. Kiepsko płatna prace, którą jednak lubie, ogromny kredyt, męża, dom- za państwowe, kilka kurek i moje kochane psiaki i kociaki. Nadal mam rodzicow, chorych i zmeczonych ale nadal dzieki Bogu sa z nami. Wydaje się, że powinnam byc przeszczesliwa. Brak mi tylko jakiejs malej istoty. Polączenia mnie i męża. Było by extra...a tu czas leci....licze czasami gdyby sie tak udalo teraz jaka bede starszawą mamusia....licze od teraz a ''teraz'' nie nadchodzi. po nowym roku chyba udamy sie do osrodka adopcyjnego. Nowa nadzieja. Dlamnie zaden problem bo pokocham kazde dziecko, dla reszty swiata cos dziwnego, nie normalnego....nie mam tego dziecka a juz mysle jak je ochronie? Glupia jestem, zbyt uporzadkowana........

 

 

Po jutrze mam iść na wesele, a humor mam pogrzebowy. Nie chce mi się wcale. Czuje sie spuchnieta i nie atrakcyjna. Nawet jak sie postaram wydaje mi sie ze efekt jest kiepski. Wolala bym zostac w łózku pol soboty, pozniej posprzatac w domku i znow poleżec w wannie.....najlepiej samej....

smuteczki małe i duże..
Autor: wrzesniowa
23 września 2015, 20:44

Czasami najgorsze jest nie to, że nie umiem stworzyc życia, ale fakt, że niewiem o co chodzi. Moje życie jest uporzadkowane i w miare zaplanowane, nie brak w nim troszke spontaniczności, ale dobija mnie brak kontroli i wiedzy na temat co jest nie halo???

Na codzien haruje jako fizjoterapeutka, w domu staram sie byc przykladna zoneczka, dobra corką. Jestem zolza, cholerą i straszna suką czasami, ale taką siebie lubie. Z drugiej strony pragne czuc, ze swiat kreci sie w kolo mnie i chce byc egoistka. Jestem dziwna to fakt......sama chyba siebie nie znam, chce byc piekna, ale nie chce byc pruzna, chce poszerzac wiedze, ale jestem leniwa, kocham nature, ale uwielbiam wygode nowoczesnosci i wes tu czlowieku zrozum....czas spac, moze jutro w głowie bedzie jasniej....

trudny poczatek....
Autor: wrzesniowa
23 września 2015, 20:11

...bo niby od czego można zacząć dziś w taki zwykły dzień, kiedy poprostu coś pęka.....Mam dość. Kolejny raz kiedy zawalam jako kobieta, kiedy wściekam się na wszystko i wszystkich, rzucam czym popadnie i beczę w poduszke, albo ze spuszczonym łbem zeby nikt nie widział. Kolejny dzień niespełnionych pragnień, zabitej nadziejii. Mam serdecznie dość bezsilności i faktu, że nic nie mogę zrobić.......

Wrześniowa.....bo ten miesiąc fajnie mi się kojarzy, poznałam wtedy A. We wrzesniu wyszłam za mąż. Od wrzesnia tez staram sie o wymarzone dziecko........

Niedawno mineło 5 lat, rocznica drewniana.......ciagła walka, badania, zabiegi, tylko po to żeby dowiedziec się, że jestesmy zdrowi ale jakos w ciąże zajść niemoge....i kurwa czemu???

Nikt chyba nie zjadł tyle pigułek co ja, nie badał sie, nie napłakał z bezsilności.....

Jest mi ciężko, dlatego powstał ten blog. Już nikt nie rozmawia zemna na bolesne tematy, już wałkowaliśmy to milion razy. Rodzina nie pyta bo sie boi że sie pokrusze..... i mają racje. Otoczona ludzmi jestem sama, zwłaszcza dziś, kiedy znowu są TE dni, boli brzuch i łzy same płyną....